GRZEGORZ OSIECKI: Mamy aferę stoczniową?

ALEKSANDER GRAD: Postawmy sobie pytanie - gdzie była korupcja, czy doszło do naruszenia prawa, czy były szczególne preferencje dla jakiegoś inwestora? Nie. Nawet czytając te stenogramy, trudno tam się dopatrzeć afery. Dziś opinia publiczna wie, że był tylko jeden inwestor zainteresowany budową statków. Jednego inwestora nie można faworyzować, ale trzeba o niego zabiegać. Zarzut jest absurdalny.

Reklama

A dlaczego, jak wynika ze stenogramów, chciał pan przerwać przetarg?

Właśnie odpowiedź na to pytanie pokaże, że nie ma afery. Po wpłaceniu wadium było wiadomo, że na kluczowe aktywa stoczniowe jest tylko jeden inwestor. Potem rzeczywiście było pytanie inwestora, czy można opóźnić rozpoczęcie licytacji. Ja zapytałem Agencji Rozwoju Przemysłu, a gdy otrzymałem informację, że nie, to ją przekazałem. I widać, że 13 maja inwestor loguje się w systemie i przystępuje do przetargu.

Reklama

Ale wynika z podsłuchów, że resort jest zainteresowany tym inwestorem najbardziej.

My potrzebowaliśmy takiego inwestora jak kania dżdżu. Bo on przed przetargiem i po nim deklarował, że będzie budować statki.

Zarzut CBA jest taki, że nie były dochowane równe szanse. Czy Katarczycy dostawali informacje, jakie są inne oferty, mieli taką przewagę?

Reklama

Nie. Można mieć wrażenie, że podejście urzędników było nadgorliwe i momentami wręcz na granicy dobrego smaku. Usprawiedliwia ich to, że ci inwestorzy byli jedynymi zainteresowanymi kluczowymi składnikami majątku. A co za tym idzie, nie mogli liczyć na preferencyjne traktowanie. To było dmuchanie i chuchanie na tego inwestora, bo był jedyny. Nie dopatruję się nielegalnego działania, ale niech to sprawdzi prokuratura.

A czy inni inwestorzy byli zniechęcani do kupowania stoczniowych, produkcyjnych składników majątku?

Wręcz przeciwnie! Ja sam ich nakłaniałem do udziału.

A będzie pan to wyjaśniał?

Na szczęście prokuratura to wyjaśnia. Bardzo dobrze, że jest to w prokuraturze, że osoby cytowane będą mogły się do tego odnieść. Już nie do wyrwanych z kontekstu fragmentów, podawanych pod ustaloną z góry tezę.

Przetarg nie był ustawiony?

Jeszcze raz powtórzę, był tylko jeden inwestor zainteresowany budową statków. A jednego inwestora nie da się faworyzować. Taka teza jest absurdalna! Wadium na kluczowe części majątku stoczniowego wpłacił tylko jeden podmiot. Paradoksalnie to, że to wadium stracił, świadczy, że żadnego ustawiania nie było. Gdybyśmy z kimkolwiek byli dogadani w tej sprawie, to cała sprawa zakończyłaby się sukcesem. Fiasko przeczy tezom stawianym przez CBA i niektóre media.

A Komisja Europejska może wyciągnąć konsekwencje, gdy zapozna się z podsłuchami?

Przetarg miał pozytywną ocenę Komisji. A gdyby był preferowany jeden inwestor czy gdybyśmy próbowali stawiać jakieś warunki innym, to Komisja Europejska by to zakwestionowała. Pewnie to, co zostało ujawnione w mediach, zostanie przez nich przeanalizowane, może poproszą o jakieś wyjaśnienia. My jesteśmy otwarci i gotowi odpowiedzieć.

Niedawno rozważano kwestię pana dymisji, spodziewa się pan powtórki?

Minister Skarbu Państwa ma gorący fotel, to widać przez ostatnie 20 lat. Premier jest osobą, która zna całość dokumentów, i będzie podejmował decyzję.

A ma pan wsparcie od premiera w sprawie podsłuchów?

Rozmawiałem z premierem w sobotę. Poinformowałem, jakie decyzje podjąłem w sprawie zespołu, który to prowadził, i premier to przyjął ze zrozumieniem.

CBA zarzuca panu, że działał pan w zmowie z Abdulem Rahman El-Assirem?

Jeśli pan pyta, czy namawiałem inwestora do zakupu stoczni i produkcji statków, to tak, namawiałem! Czy było to zgodne z prawem i oczekiwaniami Polaków? Dwa razy tak. A jeżeli chce pan to nazwać zmową, to cóż mam zrobić...