"Projekt tarczy antykoprupcyjnej nie ma sformalizowanego, biurokratycznego charakteru związanego z wyznaczeniem sił i środków ani z zatwierdzeniem planów lub harmonogramów działań" - takie zdanie znalazło się w piśmie, które trafiło do rąk Grażyny Kopińskiej, dyrektor programu "Przeciw Korupcji" Fundacji Batorego i jej kolegów z Antykorupcyjnej Koalicji Organizacji Pozarządowych.

Reklama

Wraz z nim nie dotarł jednak ani jeden dokuemnt dotyczący zasad i samego działania "Tarczy antykorupcyjnej". Dlatego organizacje walczące z korupcją złożyły skargę w sądzie. Wojewódzki Sąd Administracyjny sprawą już się zajmuje.

Cała ta sprawa stworzyła wrażenie, że "Tarcza antykorupcyjna" to tylko pusta nazwa - mówią członkowie organizacji walczących z korupcją. "Tak naprawdę każda służba (CBA, ABW, SKW) działała tak, jak wcześniej. Funkcjonariusze wykonywali swoje normalne zadania, ale tym razem zostało to nazwane tak" - oceniła w rozmowie z tvn24.pl Kopińska.

Tłumaczyła, że jedyną jawną informacją jest wiadomość o 161 procedurach zamówień publicznych oraz 79 podmiotach przeznaczonych do prywatyzacji, które z racji wartości bądź znaczenia dla interesów państwa zostały objęte "tarczą". "Żadnej listy tych instytucji oczywiście nie zobaczyliśmy" - zaznaczyła jednak Kopińska.

Reklama