Plan był prosty. Paweł Piskorski przejmuje władzę w SD. Wprowadza ludzi, którzy budują struktury. Bierze się za sprzedaż majątku partii, co pozwala uzyskać nawet 100 mln zł. Bo SD ma duży majątek, ale nie ma pieniędzy. "Na dziś brakuje nam w kasie ok. 200 tys. zł, bo skończyły się pieniądze uzyskane 1,5 roku temu ze sprzedaży nieruchomości w Nowym Sączu" - mówi jeden z działaczy SD.

Reklama

Dzięki tym milionom, SD miało mieć szansę na przeprowadzenie szerokiej kampanii samorządowej i prezydenckiej. Dobry wynik kandydującego z ramienia SD Andrzeja Olechowskiego miał pociągnąć partię, która weszłaby do Sejmu w 2011 roku. "Żałuję, że projekt wyraźnie ma teraz chwile zawahania i osłabienia. Mam nadzieję, że wyjdą z tego. Kibicuję Piskorskiemu" - mówił wczoraj w Lublinie Olechowski.

Piskorski szybko zaczął realizować ten plan. Zabezpieczył sobie większość w zarządzie partii. Na jego wniosek Rada Naczelna SD przekazała zarządowi ogromne kompetencje, w tym te dotyczące majątku.

Dziś ci, którzy realizowali ten plan, łapią się za głowy. Zastanawiają się, czy Piskorski ich oszukuje.

Czym tak się naraził działaczom? Mirosław Tatarczuk z zarządu głównego SD tłumaczy, że Piskorski łamie przyjęte kilka miesięcy temu zasady. "W uchwale rady naczelnej został postawiony warunek, aby przed sprzedażą na każdy obiekt został sporządzony operat szacunkowy, z określeniem przez biegłego wartości poszczególnych nieruchomości. Piskorski zapewniał, że będziemy mieli wgląd w przygotowywane operaty" - mówi Tatarczuk.

W ubiegłą środę na posiedzeniu zarządu Piskorski poinformował, że są oferty na nieruchomości w Szczecinie i we Wrocławiu. W Szczecinie do SD należy poniemiecka willa w ścisłym centrum miasta. Według wycen sprzed dwóch lat była warta 1,6 mln zł. We Wrocławiu wystawiona na sprzedaż jest zabytkowa piętrowa kamienica położona przy ul. Świdnickiej 36. To jedna z najbardziej atrakcyjnych części miasta. Kamienica jest wyceniana na 30 mln zł.

Piskorski postanowił, że decyzja o sprzedaży ma zostać podjęta przez zarząd uchwałą w trybie obiegowym. Każdy z członków zarządu partii otrzyma jej tekst drogą e-mailową. Zamiast operatu, będzie tam jedynie cena uzgodniona z nabywcą. To zaniepokoiło działaczy SD, którzy obawiają się, że nieruchomości będą sprzedawane poniżej ich wartości. "Dziś trudno o inne transakcje, bo kryzys na rynku sprawia, że kto nie obniża ceny, ten nie sprzedaje" - tłumaczy Piotr Wieszczyk, analityk z Agencji Nieruchomości Maxon. Przyznaje, że cenę nieruchomości obniżają jeszcze deklaracje sprzedającego, że do transakcji musi dojść w określonym czasie.

Reklama

To nie koniec powodów nieufności działaczy do Piskorskiego. Nowy przewodniczący przekonywał od czerwca, że ze sprzedażą trzeba się bardzo spieszyć, bo jeśli SD nie pozbędzie się nieruchomości do końca roku, to Państwowa Komisja Wyborcza wystąpi do sądu z wnioskiem o delegalizację partii. Ale PKW ma prawo to zrobić jedynie w przypadku, gdy partia polityczna choćby o dzień spóźni się ze złożeniem sprawozdania finansowego. Potwierdza to Krzysztof Lorentz, dyrektor Zespołu Kontroli Finansowania Partii Politycznych i Kampanii Wyborczych PKW.

Piskorski twierdził też, że to PKW wymusza na partii tak szybką sprzedaż majątku. Ale i to nieprawda, bo ustawa nie zakazuje SD posiadania nieruchomości. "Nie wolno im tylko na nich zarabiać, ani ich użyczać" - tłumaczy Lorentz.

Jakimi jeszcze nieruchomościami dysponuje SD? W Warszawie zabytkową kamienicą przy ul. Chmielnej 9. Kilka lat temu do partii zgłosił się kupiec, który oferował za nią nawet 60 mln zł. Dziś SD gotowe jest sprzedac ją za 30-35 mln zł. W Krakowie partia ma piękny pałacyk przy ul. Batorego 14. Szacunkowa wartość: do 17 mln zł. Oprócz tego, SD ma jeszcze dwa piętra w budynku przy ul. Wolności w Jeleniej Górze, dwie kamienice w Bielsko-Białej i pół nieruchomości przy ul. Ratuszowej w Elblągu.