Wbrew obawom socjologów Polacy, którzy wyjechali na wakacje, gremialnie poszli wybierać. Według statystyk przygotowanych przez Państwową Komisję Wyborczą, które można było znaleźć wczoraj rano w internecie, do udziału w drugiej turze wyborów uprawnionych było o pół miliona mniej osób niż w pierwszej. Umarli? Stracili prawa wyborcze? Nie. Postanowili wziąć udział w wyborach. Fenomen objaśnia Romuald Drapiński z PKW.

Reklama

- Obywatele, którzy odebrali upoważnienia do głosowania poza miejscem zamieszkania, automatycznie zostali skreśleni z list wyborczych w swoich okręgach - tłumaczy. Kiedy obywatel zgłosił się następnie ze swoim upoważnieniem w wybranej komisji wyborczej, znowu został umieszczony na liście. A upoważnienia do głosowania poza miejscem zamieszkania odebrało właśnie 500 tys. osób.

W Rewalu, nadmorskiej gminie cieszącej się dwa tygodnie temu rekordową frekwencją, wczoraj trzeba było uruchomić rezerwy kart do głosowania. Polacy, którzy przebywają na wakacjach we Włoszech, zamiast zwiedzać Forum Romanum, spędzili dzień w długiej kolejce do konsulatu, gdzie mogli głosować. Zamiast leżeć na piaszczystej plaży w egipskiej Hurgadzie, turyści szukali uruchomionej tam komisji wyborczej. Jak informuje PKW, frekwencja w miejscowościach wypoczynkowych była wysoka.

Dobrą frekwencją cieszyło się także inne, mniej doniosłe, ale też ważne wczorajsze wydarzenie - zbiórka pieniędzy na powodzian urządzona przez Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Pieniądze na sprzęt dla miejscowości narażonych na zalanie przez powódź wolontariusze zbierali na ulicach i podczas koncertów. Tym, którzy wrzucili do skarbonki pieniądze, dawali charakterystyczne orkiestrowe serduszko, tyle że niebieskie.

Reklama

Takie serduszka przyklejone do klap marynarek eksponowali przy urnach wyborczych także kandydaci na prezydenta. Za zebrane pieniądze WOŚP kupi wydajne motopompy, specjalny sprzęt pływający, agregaty prądotwórcze. Wczoraj do godz. 19 zebrano 900 tys. zł.