Tusk kilkakrotnie przywoływał postać Lecha Bądkowskiego, pisarza, dziennikarza, działacza Solidarności oraz kaszubskiego działacza politycznego i społecznego, którego nazwał patronem polskiej samorządności.
"Mówił nam wiele lat temu, że prawdziwą samorządnością będziemy cieszyć się wtedy, kiedy tu do Gdańska, na Kaszuby ludzie władzy nie będą przywożeni w teczkach. Że prawdziwa samorządność to (...) ten typ rzetelnej autonomii, która pozwala ludziom żyjącym w swoich małych ojczyznach wybierać swoich przedstawicieli" - powiedział premier.
To oznacza - mówił Tusk - "samorządzenie się", czyli "rządzenie przez tych, którzy wyrastają ze swojej rodzinnej gleby i znają miejsca, w których przychodzi im rządzić (...) dlatego, że stamtąd pochodzą, podobnie jak ich rodzice i dziadkowie".
Premier podkreślił, że marzenie Lecha Bądkowskiego spełniło się na Pomorzu "właściwie w stu procentach". "Dzisiaj na Kaszubach wybiera się Kaszubów, w Gdańsku - gdańszczan, na Śląsku - Ślązaków, w Warszawie - warszawiaków. Mógłbym tak wymieniać i wymieniać, bo ta rewolucja dokonała się także w ludziach" - powiedział Tusk.
Jak dodał, to właśnie dzięki takim ludziom jak Lech Bądkowski czy Brunon Synak (przewodniczący sejmiku pomorskiego) "samorządność nie jest tylko procedurą, nie jest politycznym zwyczajem, ale istotą życia wspólnoty lokalnej".