Najdalej poszedł serwis Salon24.pl, który całkowicie zawiesił możliwość dodawania komentarzy na swojej stronie. Wykorzystał ten czas na konserwację techniczną. „Za naruszanie ciszy grożą poważne kary finansowe. Jeśli ktoś – mamy nadzieję, że tak jak poprzednio to się nie zdarzy – będzie próbował złamać ciszę, będziemy zmuszeni reagować stanowczo i nakładać blokady. Prosimy o zrozumienie” – tłumaczył w oficjalnym komunikacie Igor Janke, twórca portalu.
W realu nie było już tak spokojnie. W Płocku policja zatrzymała kobietę, która dała się przekupić i za dwadzieścia złotych oddała głos na wskazanego kandydata. Taką samą kwotę proponowały „przychylnym wyborcom” dwie osoby krążące wokół jednego z lokali wyborczych w Łebie. Zostały one aresztowane, postawiono im zarzut przekupstwa wyborczego.
Najczęściej incydenty były mniejszej wagi. W Paczkowie (wielkopolskie) 25-latek namawiał głosujących do poparcia swojego brata, kandydata do rady powiatu, oferując w zamian piwo. We Wschowie (Lubuskie) jedna z kandydatek na radną gminy jeździła po okolicy autem oplakatowanym jej podobizną. Z kolei w Gąbinie ktoś anonimowo wysyłał SMS-y, agitując za konkretnym kandydatem, a w Domaszewicach w Świętokrzyskiem w nocy z soboty na niedzielę rozwieszano jeszcze plakaty wyborcze.
Na pewnego mieszkańca Warszawy, który pojawił się w lokalu wyborczym, zamiast kart do głosowania czekała policja. Funkcjonariusze zapewnili, że poszukiwany mężczyzna będzie mógł oddać głos, zanim trafi do więzienia.
Reklama
Naprawdę tragicznie zakończyło się głosowanie we Florynce w powiecie nowosądeckim – 48-letni mężczyzna zmarł chwilę po tym, jak pobrał karty do głosowania i udał się za parawan, aby oddać głos. Natychmiastowa interwencja pogotowia nie przyniosła rezultatów.
Reklama
Za czynną agitację w czasie ciszy przedwyborczej grozi grzywna w wysokości do 5 tys. zł. Większa kara grozi osobie, która podczas trwania ciszy wyborczej opublikuje wyniki sondaży wyborczych. Grzywna finansowa w tym przypadku może wynieść od 500 tys. zł do 1 mln zł.