Nieudana próba wysadzenia w powietrze amerykańskiego samolotu pasażerskiego przez 23-letniego Nigeryjczyka, na polecenie Al-Kaidy, zapoczątkowała nowy spór między administracją prezydenta Baracka Obamy a republikańską opozycją o metody walki z terroryzmem.

W niedzielnych programach telewizyjnych republikańscy politycy zarzucili ekipie Obamy, że traktuje świąteczny incydent jako zwykłe przestępstwo, a nie przejaw "wojny", jaką islamscy ekstremiści wypowiedzieli Stanom Zjednoczonym.

Republikański senator Jim DeMint skrytykował rząd, że planuje postawić sprawcę niedoszłego zamachu, Umara Faruka Abdulmutallaba, przed zwykłym sądem, zamiast przed trybunałem wojskowym.

"Gdybyśmy potraktowali go jako terrorystę, byłby natychmiast przesłuchany w wojskowym stylu, bez przyznawania mu praw przynależnych Amerykanom i przydzielania adwokatów" - powiedział DeMint w wywiadzie dla telewizji CNN.

"Abdulmutallab został wyszkolony, wyposażony i skierowany do akcji przez Al-Kaidę na Półwyspie Arabskim. To był akt wojny. Powinien więc być potraktowany jak jeniec wojenny" - oświadczył niezależny senator Joe Lieberman, były kandydat na wiceprezydenta USA.

Jego zdaniem, postawienie sprawcy przed zwykłym sądem karnym jest "bardzo poważnym błędem".

Najwyższy rangą Republikanin w senackiej Komisji ds. Wywiadu Kit Bond skrytykował rządowe plany zamknięcia wojskowego więzienia w Guantanamo. Jak przypomniał, szeregi Al-Kaidy w Jemenie, która szkoliła Abdulmutallaba, zasilili m.in. terroryści zwolnieni z tego więzienia.

Zarzuty krytyków odpierał główny doradca Obamy ds. walki z terroryzmem John O. Brennan.

W wywiadach dla telewizji CNN i NBC News bronił on decyzji o skierowaniu sprawy Nigeryjczyka do cywilnego wymiaru sprawiedliwości. Terrorysta - jak wyjaśnił - złożył już cenne zeznania, a dalszych informacji o Al-Kaidzie powinien udzielić w ramach planowanej umowy jego adwokatów z prokuraturą.

"Wielu takich ludzi rozumie, co im grozi, a ich obrońcy wiedzą, że zeznania podejrzanych na zasadzie umowy przynoszą im korzyści" - powiedział Brennan.

Doradca Obamy polemizował także z krytykami zarzucającymi prezydentowi, że zlekceważył groźbę terroryzmu.

Powiedział, że Jemen nie jest "nowym frontem" działań antyterrorystycznych, ponieważ administracja USA od dłuższego czasu pomaga tamtejszemu rządowi w walce z Al-Kaidą, dostarczając mu danych wywiadowczych i wsparcia militarnego.





















Reklama