Amerykański rząd poinformował Kongres o planach dostarczenia Tajwanowi m.in. 60 helikopterów Black Hawk, 114 pocisków antyrakietowych Patriot, dwóch wykrywaczy min morskich Osprey, a także wojskowych systemów informatycznych. W pakiecie nie znalazły się natomiast myśliwce F-16, choć tajwańskie władze wyraziły zainteresowanie kupnem 66 takich maszyn.
Kongres ma 30 dni na przedstawienie ewentualnych obiekcji odnośnie do planów dozbrojenia tajwańskiej armii. Agencja Associated Press wskazuje, że deputowani zwykle popierali takie transakcje.
W komunikacie opublikowanym na stronie chińskiego MSZ wiceminister finansów He Yafei napisał, że Pekin, który uważa Tajwan za zbuntowaną prowincję Państwa Środka, jest "silnie oburzony" planami Waszyngtonu. Sprzedaż broni Tajwanowi stanowi bowiem "ingerencję w sprawy wewnętrzne Chin i zagrożenie dla ich bezpieczeństwa narodowego".
Jeśli USA sfinalizują transakcję, doprowadzi to do "reperkusji, której żadna ze stron sobie nie życzy" - zaznaczył chiński dyplomata. Nie sprecyzował jednak, jakie działania odwetowe Pekin zamierza podjąć.
W odpowiedzi na analogiczny plan dostarczenia Tajpej broni, przedstawiony w październiku 2008 r. przed administrację ówczesnego prezydenta George'a W. Busha, Pekin zerwał współpracę wojskową z USA. Na jej wznowienie zdecydował się dopiero gdy do Białego Domu wprowadził się Barack Obama.
Agencja Reutera sugeruje, że Waszyngton próbuje złagodzić gniew Pekinu powstrzymując się od dostarczenia Tajwanowi myśliwców F-16. Cytowany przez nią anonimowy urzędnik wyjaśnił jednak, że rząd USA wciąż analizuje zapotrzebowanie Tajwanu na takie samoloty.
Chiny utrzymują ponad 1000 rakiet balistycznych wymierzonych w Tajwan. Natomiast USA na mocy ustawy z 1979 r. są zobowiązane do zapewnienia wyspie arsenału niezbędnego do samoobrony.
Jeśli dostawa broni dojdzie do skutku, przybliży Waszyngton do realizacji deklaracji złożonej w 2001 r. przez prezydenta Busha, że USA dostarczą Tajpej broń o wartości 11 mld dol.