To gra o wielkie pieniądze, bo USA to jeden z największych samochodowych rynków świata, który przynosi rocznie setki milionów dolarów zysku. W tej twardej walce najbardziej aktywni są rywale z Korei Południowej. Do tej pory auta z tego kraju nie cieszyły się za oceanem popularnością - wciąż pokutuje przekonanie, że są tandetnymi kopiami niezawodnych japończyków. Teraz może się to zmienić: runął mit aut z Kraju Kwitnącej Wiśni, które uchodziły za perfekcyjnie wykonane oraz bezpieczne, a Hyundai i Kia na gwałt przygotowują modele mające trafić w gusta Amerykanów.
Rząd pomaga po cichu
Na dodatek oba koreańskie koncerny mogą liczyć na wsparcie rządu. "Seul nie afiszuje się z tym, ale na pewno oba koncerny dostają dotacje z budżetu" - mówi nam Maosheng Li z uniwersytetu w Leeds, który zajmuje się motoryzacją. Oba firmy w ciężkim kryzysowym 2009 r. otrzymały od państwa pomoc. Eksperci są przekonani, że zostanie ona utrzymana, bo grzechem byłoby niewykorzystanie takiej okazji, jaką jest wpadka koncernów z Japonii.
Toyota ma problemy z wadliwymi hamulcami i pedałami gazu oraz z dywanikami, które blokują pedały w aż ośmiu modelach aut. Koncern wezwał do naprawy 8,5 mln samochodów. Dla porównania dwa lata temu Toyota sprzedała na całym świecie 8,9 mln aut. Problemy Hondy nie są tak wielkie - na swój koszt musi naprawić ponad milion samochodów, w których wykryto wadliwie działające poduszki powietrzne oraz instalacje elektryczne.
czytaj dalej
Korea obcina ceny
Pomoc państwa powoduje, że koreańskie koncerny mogą otwierać nowe salony i ciąć ceny. Kia Optima, która konkuruje z Toyotą Camry, jest teraz tańsza o 414 dol. i można ją kupić w USA za niewiele ponad 16 tys. Cena Kii Forte, rywala Corolli, spadła o 326 dol.; auto kosztuje niecałe 17 tys. dol. Ta taktyka już przynosi skutek - sprzedaż Optimy wzrosła o 25 proc., a Forte o 33 proc, podczas gdy sprzedaż Camry spadła o 39 proc., a Corolli aż o 45 proc. Hyundai przygotowuje modele Tuscon (SUV) i Sonata (sedan), a Kia hybrydowy model Ray. Jeszcze niedawno z pewnością nie odważyłaby się na taki krok, bo do tej pory niepodzielnie panowała w tym segmencie rynku Toyota Prius. Ale znalazła się na czarnej liście aut z usterkami.
"Toyota poniesie największe straty w tej batalii. Rywale mają bowiem w swojej ofercie modele będące konkurencją dla wszystkich modeli, które muszą zostać naprawione. Wytną dla siebie poważny udział z amerykańskiego rynku Toyoty" - mówi Jesse Toprak, ekspert z portalu MarketWatch.com.
Europa także walczy
W Toyotę i Hondę uderzyli nie tylko rywale z Korei Południowej. Swoją szansę zwęszyły inne japońskie koncerny, jak choćby Nissan. Także amerykańskie, które jeszcze w ubiegłym roku były na krawędzi bankructwa (Ford) lub zbankrutowały i zostały przejęte przez państwo (General Motors). Dwa ostatnie ogłosiły właśnie, że każdy, kto porzuci auto z Japonii, dostanie tysiąc dolarów rabatu.
Swojej szansy wypatrują też europejskie firmy - nie tyle na podbicie USA, ile na odebranie rynku Toyocie i Hondzie w Europie. Francuskie koncerny zaczęły przebąkiwać o wsparciu państwa. Jeśli tak by się stało, z pewnością powtórzyłyby taktykę Koreańczyków - obniżyłyby ceny.