– To prawda, prowadzimy kampanię na rzecz zmiany nazwy – potwierdziło nam MSZ w Tbilisi. W lutym Gruzji odmówili jednak Litwini, mimo nalegań ze strony szefa MSZ Grigola Waszadzego i ambasadora w Wilnie Giorgiego Kerdikoszwilego. Ten ostatni nazwał stosowane w języku litewskim słowo „Gruzija” reliktem czasów sowieckich. – Precedens już jest. Zmieniliśmy pochodzącą z rosyjskiego nazwę „Chorvatija” na zachodniobrzmiącą „Kroatija” – przypominała tłumaczka gruzińskiej literatury Virginija Timinskaite. Wilno nie dało się ostatecznie przekonać.
Już pięć lat temu podobną prośbę usłyszeli Izraelczycy. – Jesteśmy obecni na waszych ziemiach od IV w. i aż do lat 70. XX w. powszechnie nazywano nas „Georgjah”. „Gruzjah” to nazwa sztuczna. Wróćcie do wersji tradycyjnej – prosił ambasador Lasza Żwania. Tym razem się udało: izraelskie MSZ coraz częściej stosuje wersję „Georgjah”. Jeszcze w latach 90. z rusycyzmu zrezygnowały też postsowieckie kraje Azji Środkowej (poza Kirgistanem), Mołdawia i Finlandia. Salomonowy werdykt przyjęli Estończycy. – Ostatecznie zdecydowaliśmy się dopuścić obie wersje „Gruusia” i „Georgia”. A pisma do naszych kolegów z Gruzji i tak piszemy po angielsku – mówi nam Kersti Luhi z MSZ w Tallinie. Ale nazwa „Georgia” na razie słabo się przyjmuje.
Kompletnym fiaskiem zakończyła się natomiast interwencja w Tokio (rosyjska „Gurujia” kontra angielska „Joujia”). W marcu 2009 r. minister Waszadze zażądał zmiany nazwy podczas wizyty w Japonii. Tamtejsza prasa zareagowała oburzeniem, zaś miejscowe władze wymówiły się ostatecznie… brakiem stosownych regulacji prawnych.
Gruzinom pozostało jeszcze kilka krajów, do których mogą się zwrócić: Chiny, Kirgistan, Korea, Łotwa i Węgry. Wszystkie one stosują wersję wywodzącą się od nazwy, uznawanej przez Tbilisi za rosyjską. Krajów słowiańskich – w tym Polski – ta sprawa raczej nie dotyczy. Gruzini przyznają bowiem, że „Gruzja” jest poniekąd nazwą ogólnosłowiańską. – Zmiany tego typu były możliwe tylko w przypadku młodych bytów, jak choćby Bangladesz, który Polacy chcieli przez pewien czas nazywać Bengalią, jednak nie zostało to zaakceptowane przez drugą stronę. Ale nazwa „Gruzja” za bardzo się ustabilizowała – mówi nam językoznawca prof. Jerzy Bralczyk.
Pikanterii sprawie dodają dwa fakty. Po pierwsze sami Gruzini nie nazywają swojego kraju ani „Gruzja”, ani „Georgia”, lecz „Sakartwelo”. Po drugie zaś zarówno „Gruzja”, jak i „Georgia” wywodzą się z tego samego źródłosłowu. Tyle tylko że nazwa uznana za rusycyzm przyszła z greki za pośrednictwem języków tureckich bądź perskiego, a „Georgia” to bezpośrednie zapożyczenie z greckiego.
Jaka będzie reakcja Rosji na całą sprawę? – Rozbawiliście mnie tym pytaniem – mówi nam z kolei pracownik rosyjskiego MSZ, dodając, że resort nie słyszał o tej kwestii.
p
Starania Gruzji o zmianę nazwy kraju w obcych językach nie są wyjątkiem. Szlaki przecierała Rumunia, i to jeszcze w XIX w. Bukareszt starał się przekonać innych do stosowania słowa „Romania” zamiast rozpowszechnionego „Rumania”, aby podkreślić rzekome pochodzenie narodu rumuńskiego od Rzymian. Przykład ten dowodzi, że czasem trzeba cierpliwości: forma „Romania” rozpowszechniła się dopiero po II wojnie światowej.
Walkę z rusycyzmami prowadzą przede wszystkim kraje byłego ZSRR. Dlatego w oficjalnych dokumentach wydawanych także przez polskie władze występują: Mołdowa, Kirgistan i Turkmenistan zamiast Mołdawii, Kirgizji i Turkmenii. Swoje kampanie zagranicą prowadzą też kraje TrzeciegoŚ, które uznają obowiązujące do tej pory tłumaczenia za pochodną kolonializmu. Birma, Wybrzeże Kości Słoniowej i Zielony Przylądek wolą, aby ich nazw w ogóle nie tłumaczyć na inne języki, tylko mówić Myanmar, Cote d’Ivoire i Cabo Verde. Iran jeszcze w latach 30. XX w. wymógł zmianę dawnej zachodniej nazwy „Persja”. Swoje argumenty ma też Białoruś, w wielu językach nazywana Białą Rosją. Nawet Rosjanie często stosują nazwę „Biełorussija” zamiast promowanej przez Mińsk „Biełaruś”.