"Niech wszystkie pary przytulą się i pocałują, przyjaciele też niech się pocałują, a obcy niech robią co chcą" - instruował zebranych artysta, który słynie z fotografowania skupisk nagich ludzi w miejscach publicznych.

Jak powiadomiła agencja Reutera, sesja została zorganizowana z okazji dorocznej parady gejów i lesbijek Sydney Gay & Lesbian Mardi Gras, która odbyła się w weekend.

Reklama

"Nigdy więcej nie będę miał okazji tego zrobić, więc nie warto się powstrzymywać" - powiedział jeden z uczestników sesji, 19-letni Art Rush. "Nie czuje się seksualności, tylko plemienność, zgromadzenie ludzkości" - tłumaczył.

"Żywe rzeźby" Tunick fotografuje od 1992 r. Ma już w swoim dorobku blisko 100 takich instalacji, aranżowanych m.in. w Londynie, Wiedniu czy Buenos Aires, ale też na kurczącym się lodowcu Aletsch w Szwajcarii.

Rekordowa liczba ludzi - 18 tys. - pozowała do jego zdjęcia w Meksyku w maju 2007 r. Także w Sydney w sesji uczestniczyło dwukrotnie więcej osób, niż Tunick oczekiwał.

Artysta podkreśla, że jego prace ukazują kruchość życia w surowym krajobrazie miejskim i nie mają nic wspólnego z erotyką czy ekshibicjonizmem. Argumentacja ta nie przemawia do władz USA, gdzie fotografik siedmiokrotnie był aresztowany.