Na prawie 2,3-milionową armię Pekin przeznaczył w tym roku niemal 78 mld dol. To ok. 5,4 mld więcej niż rok temu, jednak w porównaniu do wzrostów z poprzednich lat – sięgających nawet 10 mld – niewiele.

Eksperci dopatrują się dwóch zasadniczych przyczyn tego ograniczenia. Pierwszą jest globalny kryzys finansowy, który zmusza do cięcia wydatków również Państwo Środka. – Wojskowi chcą przynajmniej symbolicznie pokazać, że też zaciskają pasa – twierdzi Tai Ming Cheung z Uniwersytetu Kalifornijskiego. Drugą są obawy, jakie chińskie zbrojenia wywołują m.in. w USA, Japonii czy Indiach. Władze w Pekinie najwyraźniej jednak postanowiły upewnić świat, że nie mają złych zamiarów. – Jedynym celem ograniczonej siły militarnej Chin jest ochrona ich suwerenności i integralności terytorialnej – komentował dane budżetowe na wczorajszej konferencji prasowej rzecznik parlamentu Li Zhaoxing, zapewniając jednocześnie, że Chiny zwiększają transparentność swojego programu modernizacji armii.

Reklama

Zapewnienia te nie są przypadkowe. Już od lat eksperci, zwłaszcza amerykańscy, podejrzewają, że realne wydatki Państwa Środka na armię są znacznie wyższe niż te ujawniane oficjalnie. Np. w 2008 roku, gdy oficjalny budżet armii sięgnął poziomu 60 mld dol., amerykańscy analitycy szacowali, że w rzeczywistości mogło to być od 105 do 150 mld. – To około 1,4 proc. PKB – uspokajał jednak wczoraj Li. – USA wydają na zbrojenia ponad 4 proc. PKB, a Wielka Brytania, Francja i Rosja ponad 2 proc. – dodawał.

– Chiny starają się wiązać wzrost wydatków militarnych ze wzrostem gospodarczym – tłumaczy nam Samuel Perlo Freeman ze Sztokholmskiego Instytutu Badań nad Pokojem. – Skoro w zeszłym roku wydatki znacznie przekroczyły osiągnięty wzrost PKB, w tym roku Pekin postanowił je zrównoważyć – dodaje.

Reklama

Eksperci są też podzieleni co do tego, na ile chińskie zbrojenia stanowią zagrożenie dla ich sąsiadów, w szczególności dla Tajwanu i sojuszników USA w regionie. O potencjale ofensywnym Armii Ludowo-Wyzwoleńczej świadczyć mogą choćby zakupy nowoczesnych myśliwców czy okrętów wojennych. Z drugiej strony na chińskich listach zakupów dominuje broń uznawana za defensywną: przeciwlotnicza, przeciwrakietowa, sprzęt służący do łączności. Na dodatek w budżecie zapisano niebagatelne wydatki na żołd dla przeszło dwóch milionów żołnierzy oraz na poprawę warunków służby (w sumie może to być nawet jedna trzecia całego budżetu), szkolenia i programy badawcze. – Problem w tym, że nierzadko trudno oddzielić uzbrojenie defensywne od ofensywnego, a co za tym idzie, ocenić intencje kupującego – przyznaje Freeman. – Broń przeciwrakietowa teoretycznie służy do obrony przed atakiem, jednak jej posiadanie wzmacnia siłę potencjalnego ataku – podkreśla.