Globalna recesja dosięgła wojskowych - w poszukiwaniu oszczędności politycy krajów członkowskich Sojuszu mają zamiar okroić budżet zbrojeniowy NATO

Reklama

Sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen nie ukrywa, że sytuacja jest poważna. "Musimy mieć odpowiedni potencjał wojskowy, jeżeli chcemy, aby Sojusz wiarygodnie wypełniał swoją podstawową misję obrony terytorium krajów członkowskich" - apelował w czwartek do zebranych w Tallinie ministrów spraw zagranicznych NATO.

Przedstawione tego samego dnia dane o wydatkach zbrojeniowych pokazują jednak, że z wyjątkiem USA, Wielkiej Brytanii, Francji, Grecji, Turcji i Polski nikt nie bierze tych słów na poważnie. Spośród 28 państw członkowskich tylko te kraje w ostatnim roku przed kryzysem - czyli w 2008 r. - utrzymały budżet obronny na zalecanym przez NATO poziomie 2 proc. PKB.

"Od tego czasu wiele państw radykalnie ograniczyło wydatki. Nawet Grecja, która ma obsesję obrony przed ewentualnym atakiem Turcji, zrezygnowała ze wszystkich niemal wydatków na zakup nowej broni. A budżet obronny Niemiec stopniał do 1 proc. PKB. Nie spodziewam się, aby nastąpiła tu jakaś poprawa przed 2012 r." - mówi "DGP" Bastian Giegerich, ekspert londyńskiego Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych.

Polska, która nie wpadła w ubiegłym roku w recesję i w mniejszym stopniu ograniczyła wydatki na zbrojenia, niespodziewanie znalazła się na 9. pozycji pod względem wielkości budżetu obronnego. Na ten cel przeznaczamy już przeszło 10 mld dol. rocznie.

Mimo oporów Rasmussena większość krajów Sojuszu chce jednak pójść w cięciach jeszcze dalej: ograniczyć wspólny budżet NATO. Jego wielkość, w stosunku do wydatków wojskowych wszystkich państw sojuszu (łącznie 895 mld dol. w 2008 r.) i tak już jest minimalna (2,6 mld euro). Oszczędności miałyby w szczególności dotknąć część dowództw wojskowych, gdzie zatrudnionych jest kilkadziesiąt tysięcy wojskowych. "Pensje delegowanym do pracy w dowództwach wojskowych zwykle są opłacane nie przez NATO, ale poszczególnych członków. Niewiele możemy zrobić, by powstrzymać takie cięcia" - przyznaje "DGP" Robert Pszczel, jeden z rzeczników Sojuszu.

Cięcia mają także dotknąć tę część natowskiego budżetu (1,1 mld euro rocznie), która była przeznaczona na wspólne inwestycje zbrojeniowe. "NATO ma niewiele takich wspólnych jednostek, np. samoloty AWACS. A potrzebuje znacznie więcej. Bez nich przedsięwzięć jego wiarygodność spada" - uważa Bastian Giegerich.