Dzięki tej przeprowadzce Waszyngton chce osiągnąć jednocześnie kilka celów: zgodnie z obietnicami Białego Domu zredukować w ciągu pół roku siły w Iraku z obecnych 90 do 50 tysięcy oraz przygotować w Afganistanie infrastrukturę potrzebną dla dosyłanych tam 30 tysięcy żołnierzy, z których pierwsze 6 tysięcy dotarło już na miejsce. Pozostali mają zjechać w ciągu czterech najbliższych miesięcy.

Reklama

To przedsięwzięcie o gigantycznej skali. Z wyliczeń wojskowych intendentów wynika, że w Iraku znajduje się 3,1 miliona sztuk sprzętu - od ciężkich transporterów i czołgów po wyposażenie kuchenne, sanitarne itp. Z Bagdadu do Bagram transportowany jest nie tylko sprzęt użytkowy, ale też cement, drewno czy betonowe bariery zabezpieczające przed atakiem bombowym. Amerykanie chcą ich użyć do rozbudowy istniejących baz i wybudowania od podstaw około 20 nowych baz operacyjnych.

Co więcej tylko broń jest przewożona na pokładzie samolotów. Cała reszta ekwipunku wysyłana jest do Afganistanu drogą morską i lądową, co trwa około dwóch i pół miesiąca. Licząca w sumie około 3,7 tysięcy kilometrów "tańsza" trasa wiedzie przez Turcję, Gruzję i Azerbejdżan. Tam kontenery są przeładowywane na pokład okrętów i przerzucane przez Morze Kaspijskie do Kazachstanu. Stamtąd - przez Uzbekistan - jest przewożone do bazy w Afganistanie. Pozornie łatwiejsza jest trasa przez Zatokę Perską i Morze Arabskie do pakistańskich portów. Tyle że zanim sprzęt trafi do baz w południowym Afganistanie, musi zostać przewieziony przez niebezpieczne pogranicze obu państw, co znacznie podraża transport. Wszystko po to, by ominąć wrogi Ameryce, a rozdzielający Irak od Afganistanu, Iran.

Jednocześnie trwa gorączkowy ruch między USA a Afganistanem. Agencja Logistyki Pentagonu tylko w marcu dostarczyła do Bagram m.in. 1,1 mln mrożonych hamburgerów (rok temu było to 663 tys.) oraz 27 mln galonów paliwa (w marcu 2009 r. - 15 mln galonów).

"Hannibal, kiedy próbował przekroczyć Alpy, miał gigantyczny kłopot logistyczny, ale to nic w porównaniu z wyzwaniem, przed jakim stoimy" - komentuje sytuację generał William W. Webster, dowódca III Armii USA stacjonującej w Kuwejcie i uczestniczącej w operacji "Marcowe szaleństwo". Nic też dziwnego, że pojawiają się pierwsze poważne problemy ze skoszarowaniem dodatkowych żołnierzy w Afganistanie - w ciągu kilku ostatnich tygodni w Bagram zabrakło łóżek, a prowizoryczne namioty zaczęto stawiać nawet na przestronnych "ulicach" bazy.