PIOTR WŁOCZYK:
Czy w Korei Północnej powstaje kapitalizm w zalążkowej formie? Według przeprowadzonych przez pana badań 70 proc. uchodźców z tego kraju mówi, że co najmniej połowa ich dochodów pochodziła z prywatnych transakcji.
Z różnych źródeł wiemy, że publiczny system dystrybucji żywności już od jakiegoś czasu nie jest w stanie zapewnić ludziom odpowiedniej ilości pożywienia, więc muszą kupować jedzenie na rynku. Jeżeli je kupują na rynku, to muszą mieć dodatkowe źródło dochodu. Jesteśmy pewni rezultatów badań odnoszących się do prywatnej działalności biznesowej i wiemy, że dzieje się to na bardzo szeroką skalę.
Czyli w komunistycznej Korei Północnej kwitnie prymitywny kapitalizm.
Bez wątpienia. Z pewnością doszło do zwiększenia się liczby transakcji rynkowych przeprowadzanych na małą skalę. Nie wiemy tylko, jak duże są niektóre operacje. Dysponujemy doniesieniami uchodźców, które wskazują, że może tam dochodzić również do półprywatnych operacji biznesowych na większą skalę. Wiemy też, że niektórzy kierownicy państwowych przedsiębiorstw prowadzą na boku prywatne biznesy, na co pozwala im rząd. W przewóz większej ilości jedzenia przeznaczonego do sprzedaży w podziemnej gospodarce niemal na pewno musi być włączone wojsko, bowiem tylko ono posiada ciężarówki. Możemy pokusić się o stwierdzenie, że w Korei Północnej przynajmniej do pewnego stopnia funkcjonuje gospodarka rynkowa.
Twierdzi pan, że głód z połowy lat 90. znacznie przyśpieszył powstanie podziemnej gospodarki. Czy zeszłoroczna reforma walutowa przypadkiem jej nie zdusiła? Przecież głównym celem wymiany pieniądza było pozbawienie obywateli oszczędności.
Bardzo dobre pytanie. W tym przypadku działają dwie przeciwstawne siły. Z jednej strony nie ma żadnych wątpliwości, że celem reformy było zatrzymanie rozwoju operacji rynkowych. Z drugiej strony państwo wciąż nie ma narzędzi, by zapewnić obywatelom podstawowe dobra. Pomimo więc problemów z rozwojem gospodarki rynkowej widać jak na dłoni, że na tamtejszym prywatnym rynku ludzie walczą zarówno o zdobycie środków, jak i o zakup dóbr. Reforma rzeczywiście pozbawiła tamtejszą ludność oszczędności, z czego dużą grupę poszkodowanych stanowili handlarze.
Czy manipulowanie wartością waluty mogło przyczynić się do rozwoju handlu barterowego?
W relacjach ludzi, którzy uciekli z Korei Północnej, doszukać się możemy dowodów na istnienie całego mnóstwa różnych form wymiany gospodarczej, a barter jest bardzo powszechnym zjawiskiem. Wręcz kwitnie.
Skoro w Korei Północnej rozwija się podziemna działalność biznesowa, a ludzie obwiniają rząd za totalną zapaść kraju, czy to znaczy, że koniec reżimu Kim Dzong Ila jest bliski?
W komunistycznej Polsce mieliście Kościół i "Solidarność". Niczego takiego nie ma w Korei Północnej, więc nie wydaje mi się, że możemy mówić o upadku reżimu. Ale nasz raport kończymy stwierdzeniem, że mieszkańcy Korei Północnej stawiają opór nie poprzez organizowanie demonstracji bądź też strajków, lecz przez działanie w prywatnym sektorze. Tu akurat podoba mi się termin, którego pan używa - prymitywny kapitalizm.
Przeciętny Koreańczyk może myśleć w ten sposób: "Jeżeli będę protestował, to władze najzwyczajniej w świecie wsadzą mnie do więzienia. Mogę jednak darować sobie działalność w sektorze publicznym i zamiast tego włączyć się do podziemnej gospodarki". Moim zdaniem to parcie w kierunku gospodarki opartej na wolnym rynku w tej chwili jest już nie do zatrzymania.