Gdyby nie ubiegłotygodniowe trzęsienie ziemi w prowincji Qinghai, chiński prezydent Hu Jintao kontynuowałby kolejną wizytę po Brazylii, Chile i Wenezueli. Choć musiał przerwać podróż, to Państwo Środka wypiera Stany Zjednoczone z regionu, który był tradycyjnie amerykańską strefą politycznych i gospodarczych wpływów.

Reklama

W zeszłym roku Pekin zastąpił USA na pozycji największego partnera handlowego Brazylii. To wydarzenie bez precedensu - Waszyngton był kluczowym partnerem największego kraju Ameryki Południowej od lat 30. XX wieku. To samo odnosi się do Chile. W ubiegłym roku obroty handlowe między oboma państwami sięgnęły rekordowego poziomu 17,7 mld dol. Trzeci ważny kraj w Ameryce Południowej - bogata w ropę Wenezuela - stał się nawet kluczowym ideologicznym sojusznikiem Pekinu w regionie.

Państwo Środka nie może sobie co prawda jeszcze pozwolić na tyle, na ile pozwala sobie w Afryce - jednak mechanizmy rządzące relacjami są takie same. Pekin koncentruje się na kupowaniu dostępu surowców, które napędzają jego wzrost gospodarczy: sprowadza miedź w Chile, rudę żelaza w Brazylii, rudę cynku w Peru, wenezuelską ropę, a nawet argentyńską soję. W zamian dostarcza tanią elektronikę, ubrania, a ostatnio nawet samochody. W sytuacji, gdy rodzi się konflikt z którymś z partnerów, Chińczycy nie wahają się wprowadzać zakazu importu.

W zamian za uległość Pekin potrafi pomóc w potrzebie. Wenezuela, która znalazła się w ostatnich latach w głębokim kryzysie ekonomicznym, dostanie od Chin 20 mld dolarów pożyczki, oba kraje ustanowią też specjalny fundusz inwestycyjny obracający kolejnymi 12 mld dol. Do tego trzeba dodać jeszcze wymianę handlową o wartości 7,15 mld dol.

"Chiny i kraje Ameryki Łacińskiej, jak wszystkie kraje rozwijające się, mają coraz więcej wspólnych interesów" - stwierdził w zeszłym tygodniu wiceszef chińskiego MSZ Li Jinzhang. "Wierzę, że nasze relacje będą się rozwijać" - dodał.

To nie wiara, to pewność. Pekin z pewnością nie zmarnuje momentu, w którym zajęty dwoma wojnami Waszyngton nie jest już dłużej w stanie utrzymywać „doktryny Monroe’a”, zakładającej, że Ameryka Południowa jest wyłączną strefą wpływów USA.