Adwokat kobiety, Jean-Michel Pollono, zapowiedział złożenie odwołania. Jego zdaniem muzułmańska zasłona ogranicza widoczność w takim samym stopniu jak kask motocyklowy. Postępowanie policji adwokat nazwał naruszeniem praw człowieka. "Obecnie żadne prawo nie zabrania noszenia nikabu" - podkreślił Pollono.
31-letnia kobieta, która jest obywatelką Francji, została zatrzymana na początku kwietnia. Policjanci poprosili ją najpierw o odsłonięcie twarzy w celu potwierdzenia tożsamości, po czym ukarali mandatem wysokości 22 euro za "stwarzanie zagrożenia".
Zdaniem BBC, choć mandat nie jest wysoki, sprawa ma charakter symboliczny, ponieważ wpisuje się w trwającą już od blisko roku we Francji batalię wokół muzułmańskich zasłon.
W środę rzecznik rządu Luc Chatel poinformował, że francuskie władze opowiadają się za całkowitym zakazem noszenia przez kobiety ubiorów zakrywających je od stóp do głów. Wiele razy na ten temat wypowiadał się już prezydent Nicolas Sarkozy, którego zdaniem burki (zakrywające oczy siateczką) czy odsłaniające jedynie oczy nikaby "godzą w godność kobiety" i z tego powodu powinny być całkowicie zabronione w miejscach publicznych.
Jednak w marcu tego roku francuska Rada Konstytucyjna sprzeciwiła się generalnemu zakazowi noszenia tego ubioru i zaproponowała ograniczenie zakazu do niektórych miejsc, np. urzędów czy posterunków policji.
Mimo wątpliwości konstytucyjnych francuski rząd podtrzymał w środę wolę wprowadzenia zakazu we wszystkich miejscach publicznych. Według rzecznika rządu, nowe przepisy mogą być przyjęte przez parlament jeszcze przed wakacjami.
Rząd Francji szacuje, że obecnie burki lub nikaby nosi w tym kraju około 2 tys. kobiet.