Gazeta napisała o entuzjastycznym przyjęciu na festiwalu wyświetlonego poza konkursem dokumentu w reżyserii Sabiny Guzzanti, w którym postawiła ona tezę, że premier Berlusconi wykorzystywał do celów politycznych akcję niesienia pomocy ludności miasta L'Aquila, zniszczonego przez trzęsienie ziemi przed rokiem.

Reklama

Optymizm premiera i jego przekonanie o sukcesie tej wielkiej operacji Guzzanti skonfrontowała z wypowiedziami mieszkańców, skarżących się, że władze urządziły w ich mieście polityczny "show".

Kontrowersyjny, określany przez przeciwników jako demagogiczny film Guzzanti wywołał ostry protest włoskiego ministra kultury, który przed inauguracją festiwalu w Cannes w oficjalnej nocie wyraził "ubolewanie i oburzenie z powodu dopuszczenia na festiwal filmu propagandowego", który - jego zdaniem - "obraża prawdę i cały naród włoski". Minister wyjaśnił, że właśnie dlatego nie pojedzie na festiwal. Jego decyzja wywołała falę komentarzy i ostrą krytykę ze strony centrolewicowej opozycji, zarzucającej mu "cenzorskie zapędy".

"La Repubblica" w relacji z Cannes podkreśliła, że minister Bondi nie został w ogóle oficjalnie zaproszony na festiwal. Przytacza wypowiedź Sabiny Guzzanti: "Proszono mnie, aby tego nie mówić, ale już nie wytrzymuję: oczywiście gdyby minister przyjechał, zostałby przyjęty z wszystkimi honorami. Ale faktem jest, że nikt go oficjalnie nie zaprosił".

Potwierdził to - dodaje gazeta - dyrektor festiwalu Thierry Fremaux, który dodał, odnosząc się do opinii włoskiego ministra na temat filmu: "Naprawdę niezrozumiała jest dla nas taka postawa wobec wolności słowa i uważamy za ważne, by wszystkie kraje o nią walczyły".