Milinkiewicz obawia się, że w dążeniu do poprawy stosunków z Rosją administracja prezydenta Baracka Obamy zepchnęła na dalszy plan popieranie niezależnych ruchów obywatelskich w krajach byłego ZSRR.

Reklama

"Polityka amerykańska trochę zmieniła priorytety. Widzimy, że Amerykanie wycofują się ze wsparcia dla społeczeństwa obywatelskiego i wolnych mediów. Chcemy ją przekonać, że ważna jest kontynuacja wsparcia wolności na Białorusi" - powiedział Milinkiewicz we wtorek po rozmowach z przedstawicielami administracji i Kongresu.

Białoruski kandydat odbył spotkania na Kapitolu z prominentnymi ustawodawcami, m.in. z republikańskim senatorem Johnem McCainem, byłym kandydatem na prezydenta i współprzewodniczącym Komisji Helsińskiej przy Kongresie, oraz z demokratycznym kongresmanem Alcee Hastingsem.

W Departamencie Stanu przyjął Milinkiewicza wicedyrektor wydziału europejskiego Larry Silvermann, odpowiedzialny za stosunki USA z Ukrainą, Białorusią i Mołdawią.

Zapytany czy jego postulaty spotkały się ze zrozumieniem i przychylnym przyjęciem, Milinkiewicz odpowiedział, że jego głównym celem było przekonanie Amerykanów do wspólnej polityki wobec Białorusi z Unią Europejską.

Reklama

"Przychylność jest, zrozumienie jest, ale nie ma tak od razu, że wszystko się zmieni. Ja nie myślę, że mam takie możliwości. Ale spotkania są bardzo ważne. Chodzi nam przede wszystkim o to, aby była koordynacja i współpraca między USA a Unią Europejską, aby mówili jednym głosem. Wtedy będziemy mieć dobre wyniki, chociaż wszystko zależy nie od Unii ani od Stanów, tylko od nas" - powiedział.

Dodał, że zależy mu m.in. na wsparciu dla niezależnej telewizji Biełsat, której oglądalność osiągnęła już 7 procent, oraz programy pomocy dla represjonowanych. "Polska ma takie programy współpracy; ważne, żeby inne kraje też się dołączały" - powiedział.

Reklama

Białoruskiemu kandydatowi towarzyszą polscy europosłowie, Krzysztof Lisek i Jacek Protasiewicz z PO.

czytaj dalej >>>



Ten ostatni poinformował, że Departament Stanu USA zapewnił Milinkiewicza, iż pomoc na wsparcie demokracji na Białorusi nie będzie w tym roku zmniejszona, a w przyszłym może się nawet zwiększyć.

Milinkiewicz i Lisek podkreślili też, że spotkali się także z kierownictwem amerykańskich organizacji pozarządowych wspierających ruchy obywatelskie, m.in. z prezesem Narodowej Fundacji na rzecz Demokracji (NED) Carlem Gershmanem, który obiecał pomoc.

Wybory na Białorusi odbędą się w okresie od listopada do stycznia przyszłego roku. Milinkiewicz przyznał, że nie będzie prawdopodobnie jedynym kandydatem opozycji.

Milinkiewicz, który rzucił już wyzwanie prezydentowi Białorusi Alaksandrowi Łukaszence w poprzednich wyborach, twierdzi jednak, że "opozycja na Białorusi nie jest słaba". Jak powiedział, liczy też na obecność na wyborach niezależnych obserwatorów, w tym także z Rosji.

Kandydat powiedział, że nie obawia się ewentualnych oskarżeń rządu białoruskiego, że prowadzi kampanię przy pomocy polskich europosłów, czyli "polityków z obcych krajów".

"Nie zwracam uwagi na to co mówi propaganda, bo ona kłamie. Polska była i jest krajem, który najbardziej wspiera demokrację na Białorusi. Nie boję się, że znów będą mówić, że Milinkiewicz to polski szpieg. Byłem kiedyś +żydowskim szpiegiem+" - oświadczył.

"Jesteśmy tu z historycznego powodu. Polska w 1989 roku uzyskała wielką pomoc od USA. Dzisiaj my Polacy przyjeżdżamy tu, aby powiedzieć Amerykanom: jeszcze raz musicie pomóc, bo jest w Europie kraj niedemokratyczny, gdzie rządzi dyktatura" - powiedział europoseł Krzysztof Lisek.