"Celem dyskusji jest przeanalizowanie tego, jak mamy dalej postępować i jakie mają być dalsze działania" - zapowiedział dyplomata z otoczenia wysokiej przedstawiciel ds. zagranicznych i polityki bezpieczeństwa Catherine Ashton. To właśnie Brytyjka będzie gospodarzem jutrzejszego spotkania ministrów spraw zagranicznych krajów należących do Unii.
Niestety, Wspólnota nie ma pomysłu na to, jak postępować wobec reżimu Łukaszenki. "Nie ma złotego środka. Unia Europejska cały czas szuka rozwiązań, jak radzić sobie z dyktatorami" - mówi PAP jeden z unijnych dyplomatów.
Unia ma ograniczone środki, by odpowiedzieć na zatrzymania działaczy polskiej społeczności czy przejmowanie majątku Związku Polaków na Białorusi. Przywrócenie sankcji nałożonych już w 2004 roku jest możliwe, ale polscy dyplomaci apelują, by zastanowić się, czy w przeszłości okazały się one skuteczne. Zawsze jest też możliwość wykluczenia Białorusi z programu Partnerstwa Wschodniego. Tu jednak Polska pyta retorycznie, czy zablokowanie środków na budowę społeczeństwa obywatelskiego będzie służyło demokratyzacji Białorusi.
"Polityka otwarcia bardziej niż sankcje nęka reżim" - mówi PAP polski dyplomata.
Unia wznowiła jesienią 2008 roku dialog polityczny z Białorusią, zawieszając sankcje wizowe wobec przedstawicieli reżimu, w tym prezydenta Alaksandra Łukaszenki. Była to reakcja na pozytywne znaki na Białorusi, takie jak zwolnienie więźniów politycznych. Mińsk objęty został także współpracą w ramach unijnej inicjatywy Partnerstwa Wschodniego. Polska była od początku orędownikiem warunkowej polityki otwarcia na Białoruś.
We wtorek Catherine Ashton wydała oficjalne oświadczenie potępiające działania białoruskich władz wobec Polaków na Białorusi i stanęła w obronie prezes ZPB Andżeliki Borys.
Także Parlament Europejski zajmie się w przyszłym tygodniu sytuacją na Białorusi: na sesji plenarnej w Brukseli przyjmie rezolucję w sprawie represji wobec Polaków. Do PE mają przyjechać Andżelika Borys oraz jeden z liderów białoruskiej opozycji, Alaksandr Milinkiewicz.