Pozwy złożono już przed siedmiu laty, jednak dopiero teraz nowojorska sędzia federalna Shira A. Scheindlin orzekła, że nie ma prawnych przeszkód, aby sprawa znalazła swój finał w sądzie. Ten mały sukces i tak jest połowiczny. Lista firm, które zostaną objęte oskarżeniem, jest znacznie krótsza, niż chcieliby oskarżający. Obecnie obok korporacji z USA są na niejniemiecki potentat motoryzacyjny Daimler AG oraz szwajcarski producent broni Oerlikon Contraves AG.

Reklama

Adwokaci wynajęci przez IBM twierdzili, że pozew jest bezzasadny, bo firma nie może odpowiadać za to, jak jej klienci wykorzystują kupione produkty. Jednak sędzia Scheindlin odrzuciła taką argumentację. "Celowe przymykanie oczu na łamanie praw człowieka nie może służyć jako linia obrony" - mówiła.

Według pozwów zachodnie firmy motoryzacyjne dostarczały do RPA swoje samochody, które potem były wykorzystywane przez siły porządkowe do pacyfikowania opozycyjnych manifestacji. Z kolei dzięki korporacjom komputerowym - jak IBM - mniejszościowy rasistowski reżim białych mógł sprawnie zarządzać państwem, w którym czarna większość była pozbawiona obywatelskich praw.

>>>Apartheid w Londynie? Scotland Yard oskarżony

W okresie apartheidu (1948 - 1994) w RPA system polityczny oparto na rasowej segregacji między białymi a Murzynami i tzw. kolorowymi, czyli imigrantami z Azji. Obowiązywał on w szkołach, na uczelniach, w urzędach i wszystkich miejscach publicznych. Jakiekolwiek próby przeciwstawienia się rasistowskiej polityce były brutalnie dławione, np. w 1976 r. podczas pacyfikacji buntu uczniów w Soweto pod Johannesburgiem zginęło kilkaset osób. Nelson Mandela, późniejszy pierwszy czarny prezydent RPA, spędził w więzieniu 27 lat.

Z powodu łamania praw człowieka ONZ naciskała na kraje członkowskie, by nałożyły sankcje gospodarcze na władze w Pretorii. Większość państw kontynuowała jednak współpracę, licząc na udział w południowoafrykańskich zasobach naturalnych. Teraz ofiary apartheidu uznały, że koncerny, które wzbogaciły się dzięki kontraktom z rasistowskim rządem, powinny wypłacić im odszkodowania. W grę mogą wchodzić żądania nawet kilkudziesięciu tysięcy osób.

"To dla nas wielki dzień" - tak orzeczenie nowojorskiego sądu przyjął Michael D. Hausfeld, adwokat skarżących. Jego zdaniem teraz firmy będą musiały ujawnić dokumentację dotyczące ich współpracy w południowoafrykańskim reżimem.

Przeciwko pozwom protestowały władze RPA i USA, twierdząc, że mogą one wprowadzić niepotrzebne napięcia w relacjach między obu krajami.