Jak czytamy w uzyskanym przez PAP w czwartek rano najnowszym projekcie wniosków ze szczytu, we wzmocnionej kontroli dyscypliny budżetowej "będzie brana pod uwagę szczególna sytuacja państw członkowskich, które są członkami strefy euro oraz tych, które są zobowiązane traktatowo do wejścia do strefy euro". To oznacza, że nowe reguły będą obowiązywać nie tylko 16 państw strefy euro, ale - zgodnie z polskim postulatem - także te kraje, które do niej aspirują. Natomiast już niekoniecznie Wielką Brytanię i Danię, które wchodząc do UE zagwarantowały sobie traktatowe wyłączenia (tzw. opt-out) z obowiązku przyjęcia wspólnej monety.
Wzmocnienie zarządzania gospodarczego i dyscypliny budżetowej ma być przesłaniem dla rynków finansowych, że UE jest w stanie zapobiec kryzysowi w kolejnym, po Grecji, kraju euro. "Kryzys jasno wykazał słabość naszego zarządzania gospodarczego, a zwłaszcza kontroli budżetowej i makroekonomicznej" - czytamy w dokumencie.
Polska od początku naciska na to, by wzmocnienia zarządzania gospodarczego i dyscypliny budżetowej nie ograniczać tylko do strefy euro. Nie zgadza się zwłaszcza z pomysłem prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego, by nadać formalny i regularny charakter spotkaniom przywódców strefy euro, a także by powołać nową instytucję - sekretariat generalny zajmujący się tylko strefą euro.
Po poniedziałkowym spotkaniu prezydenta Francji z kanclerz Niemiec Angelą Merkel i ich wspólnych deklaracjach, wydaje się, że Merkel go od tego pomysłu odwiodła i zarządzanie gospodarcze, tak jak naciskała Polska, nie będzie ograniczone tylko do strefy euro.
Jednak, jak powiedział PAP we wtorek wieczorem unijny dyplomata, Sarkozy spróbuje raz jeszcze na szczycie przekonać innych do swego pomysłu. "Będzie dążył do zapisania we wnioskach przynajmniej tego, że przywódcy euro będą się regularnie spotykać" - powiedziały źródła.
W ramach wzmacniania dyscypliny budżetowej przywódcy krajów Unii mają zgodzić się na wzmocnienie zarówno prewencyjnych jak i korekcyjnych mechanizmów Paktu Stabilności i Wzrostu, poprzez ustanowienie nowych sankcji i zachęt. Ponadto, we wzmocnionym nadzorze budżetowym, "znacznie większą rolę będzie odgrywać poziom zadłużenia i jego rozwój, niż obecnie przewiduje Pakt. To oznacza, że obecna karna procedura nadmiernego deficytu miałaby być uruchamiana także na wczesnym etapie dla krajów, których długi się nie zmniejszają.
Projekt wniosków końcowych ze szczytu potwierdza dotychczasowe ustalenia grupy task force. To oznacza, że przywódcy mają zgodzić się na prezentowanie swoich planów budżetowych Komisji Europejskiej wiosną każdego roku, począwszy od 2011 r.
Niewiadomą jest stanowisko Wielkiej Brytanii i jej nowego konserwatywnego premiera Davida Camerona, który zadebiutuje na szczycie. Zapowiedział on, że nie zgodzi się na renegocjację traktatu, ale z drugiej strony deklarował potrzebę wzmocnienia dyscypliny budżetowej i euro. Londyn nie chce jednak, by to oznaczało oddanie Brukseli kompetencji w dziedzinie budżetów. "Nie do zaakceptowania jest, by z powodu kryzysu wzmacniać władzę Unii Europejskiej nad narodowymi budżetami" - oświadczył we wtorek lider brytyjskich konserwatystów w Parlamencie Europejskim Timothy Kirkhope.
Jednodniowy szczyt UE, z udziałem premiera Donalda Tuska, rozpoczyna się w czwartek o godz. 10 w Brukseli.