Dziewczynka ułożyła się w głębokim dole. Ojciec przykrył ją deskami i brezentem. Potem Dasza usłyszała nieprzyjemny dźwięk osuwającej się ziemi. Przeleżała tak ponad godzinę. "Pierwszy moment był straszny. Ale potem przyszedł czas, żeby sobie wszystko przemyśleć, wybaczyć ludziom krzywdy. Leżałam pod ziemią i wiedziałam, że na górze wszystko tętni życiem. Chciałam tam jak najszybciej wrócić" - zwierza się Dasza.

"Kiedy odkopałem córkę, to jakbym zobaczył nową istotę. Cała promieniała szczęściem" - opowiada tata psycholog. Od tego czasu Dasza zaczęła dostawać w szkole same piątki. Twierdzi też, że kocha cały świat.