Dziewczynka ułożyła się w głębokim dole. Ojciec przykrył ją deskami i brezentem. Potem Dasza usłyszała nieprzyjemny dźwięk osuwającej się ziemi. Przeleżała tak ponad godzinę. "Pierwszy moment był straszny. Ale potem przyszedł czas, żeby sobie wszystko przemyśleć, wybaczyć ludziom krzywdy. Leżałam pod ziemią i wiedziałam, że na górze wszystko tętni życiem. Chciałam tam jak najszybciej wrócić" - zwierza się Dasza.
"Kiedy odkopałem córkę, to jakbym zobaczył nową istotę. Cała promieniała szczęściem" - opowiada tata psycholog. Od tego czasu Dasza zaczęła dostawać w szkole same piątki. Twierdzi też, że kocha cały świat.
"Tato, pogrzeb mnie. Źle się uczę, kłócę z przyjaciółmi, obrażam się na wszystkich" - powiedziała 12-letnia Dasza do swojego ojca, który jest psychologiem. Godzinę później... kopała dla siebie mogiłę. "To rodzaj terapii" - tłumaczył jej tata. Robił to nie pierwszy raz. Jak mówi, jest to stara, wywodząca się z Meksyku metoda, która oczyszcza człowieka ze wszystkiego, co przeszkadza mu być szczęśliwym.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama