Demokraci wygrali w wyborach do Senatu tylko minimalnie. Mają 51 senatorów, a republikanie 49. Wiadomość o wylewie Tima Johnsona bardzo ucieszyła republikanów, bo zgodnie z konstytucją USA w takiej sytuacji nie może pełnić swojego mandatu.
Zgodnie z prawem gubernator stanu, z którego pochodzi schorowany senator (w tym przypadku Południowa Dakota), musi wybrać jego zastępcę. A gubernatorem Dakoty jest republikanin, który na pewno wybierze do Senatu partyjnego kolegę.
Tym sposobem siły w Senacie się zrównają (50 na 50). Ale tylko chwilowo. Bo w takiej sytuacji decydujący głos będzie należał do Dicka Cheneya, który - jak na złość demokratom - jest republikaninem.