Bo wrogowie Iranu doskonale wiedzą, że Irańczycy jedzą bardzo dużo pomidorów. I nikogo zdziwiło, że gdy ceny poszły w górę, zwykli obywatele zaczęli głośno narzekać. Pomidory jeść muszą, a drożeją one w takim tempie, że niedługo kupić je będą mogli tylko najbogatsi. Winą za taki stan rzeczy Irańczycy obarczyli natychmiast władze.
A władze odpowiedziały, że oczywiście widzą problem wysokich cen, ale to nie ich wina. "To wrogowie próbują nam zaszkodzić. Powodują wzrost cen pomidorów i sądzą, że za sprawą takich spisków porzucimy nasze ideały" - wytłumaczył Irańczykom prezydent Mahmud Ahmedineżad. Ideały o których mówił, to przede wszystkim program nuklearny.
I już wiadomo, kto jest winny podwyżkom. Kraje zachodnie, bo to właśnie one żądają wstrzymania prac nad wzbogacaniem irańskiego uranu.
Ale zdaniem prezydenta Iranu, wzrost cen pomidorów nie powstrzyma irańskiej rewolucji atomowej. "Rewolucja jest jak buldożer, a wrogowie próbują go powstrzymać rzucając kamykami i piaskiem" - powiedział prezydent.