Specjalny oddział Scotland Yardu będzie pilnował, żeby już nigdy porywane, więzione i zmuszane do prostytucji kobiety nie bały się mundurowych. Dotychczas policja brytyjska robiła naloty na domy publiczne, a znalezione w nich panie były deportowane do macierzystego kraju. W ten sposób kobiety były karane podwójnie - raz przez swoich oprawców, a po raz drugi przez okrutne prawo.

Reklama

Schemat działania seksniewolnictwa jest prosty. Kobietom z biednych krajów, głównie Europy Wschodniej, obiecuje się dobrą pracę, przewozi do Londynu, a tam zabiera paszport i zmusza do prostytucji.

Renacie z Litwy zatrudnienie w stolicy Wielkiej Brytanii zaproponował Albańczyk. Przewiózł ją do Londynu, tam gwałcił, bił, a w końcu sprzedał do domu publicznego. W nim dowiedziała się, że teraz musi odpracować pieniądze, jakie wydał na nią nowy właściciel. "Grozili mi, że mnie zabiją, jeśli będę próbowała uciec" - mówi Renata reporterowi CNN. Udało jej się uciec po dwóch tygodniach horroru.