Jacques Kaplanski, 46 lat, agent nieruchomości, Nadege Kaplanski, 34 lata, szuka pracy:
Tylko Sarkozy gwarantuje jakiekolwiek zmiany. Nie boimy się go, wręcz przeciwnie - lepszy jest ktoś, kto jasno deklaruje swoje poglądy niż jego kontrkandydatka, która jedynie zajmuje się swoim wizerunkiem. Jeżeli wygra Ségolene, nic się nie zmieni. Będzie takim samym prezydentem jak Mitterrand, Chirac i cały dotychczasowy establishment. Mam wrażenie, że ci, którzy atakują Sarkozy’ego, nie mają nic do powiedzenia, stąd te oskarżenia pod jego adresem. Mówią na przykład, że jest rasistą i jest skrajnie prawicowy, zarzucają mu, że bardziej kocha Amerykę niż Francję. To oczywiste bzdury i chwyty poniżej pasa. A przy okazji dowód na to, że nikt nie chciał podjąć z nim merytorycznej dyskusji. Boją się go.

Faiza Allalon, 32 lata, sprzedawczyni
Głosowałam na Royal. Po części z przekonań, a po części z kobiecej solidarności. Wreszcie nadszedł czas, by kobieta została prezydentem Francji. W czym jesteśmy gorsze od mężczyzn? A przecież to oni zawsze rządzili Republiką. Przy okazji mam już - jak wielu Francuzów - po dziurki w nosie prawicy i jej rządów. Dwanaście lat Chiraca, pięć lat prawicowej większości w parlamencie. I co udało im się osiągnąć? Zlikwidowali bezrobocie? Wystarczy ich rządów. Ségo pokaże im ich miejsce.
Nicolas Sarkozy napawa mnie z kolei przerażeniem. Nie wierzę, żeby Francuzi mogli wybrać człowieka, który chce rozmontować państwo, odebrać im przywileje socjalne i na dodatek wyskakuje z tymi swoimi gadkami przeciwko imigrantom. Sego jest inna. Proszę spojrzeć, ile ma w sobie ciepła. To piękna, atrakcyjna i mądra kobieta.

Denis Roy, 56 lat, inżynier
Wybrałem Francois Bayrou, bo nie chcę, żeby Francja była podzielona. To męczące - wszyscy moi znajomi kłócą się - prawica walczy z lewicą, zwolennicy Sarkozy’ego ze zwolennikami Royal. Nie podoba mi się ta agresja. Bayrou jest najlepszym wyjściem. To kandydat, który umie współpracować zarówno z socjalistami, jak i z prawicą. Pokazał to wiele razy: jest otwarty, proponuje wspólny rząd. To kandydat jedności narodowej, a Francja ma już dosyć podziałów. Ségo i Sarko gwarantują jedynie wojnę, Bayrou gwarantuje pokój. W czerwcu będą wybory parlamentarne i aż strach pomyśleć, co się stanie, jeżeli teraz wygra Royal, a w walce o parlament górą będzie prawica. Albo odwrotnie - wygra Sarkozy, a większość będzie miała lewica. Oni się wtedy pozabijają.

Jean-Charles Giburt, 35 lat, architekt
Sarkozy i tylko Sarkozy. Głosowałem na niego z pełnym przekonaniem. Jako minister spraw wewnętrznych był świetny, nie boi się mówić o problemie imigrantów i ich integracji, wreszcie opowiada się za zreformowaniem francuskiego systemu socjalnego, co ja również gorąco popieram. Innych kandydatów nie ma nawet co rozważać: Ségolene Royal potrafi się jedynie ładnie uśmiechać, a Francois Bayrou dostosowuje swój program do sondaży. Ludzie wytykają Sarko, że nazywał uczestników zamieszek sprzed dwóch lat "kanaliami". A mnie mocne słowa nie bulwersują. Wręcz przeciwnie, to wreszcie znak, że Sarkozy jest żywym człowiekiem, a nie wyborczą kukłą.

Hamad Nazim, 21 lat, student ekonomii
Głosowałem przeciwko Sarkozy’emu. Boję się jego nacjonalizmu i ataków na imigrantów. Nie chcę też, by ograniczano przywileje socjalne Francuzów - we Francji i tak wielu ludziom jest ciężko, a jeżeli jeszcze odbierze im się urlopy, zlikwiduje 35-godzinny tydzień pracy i ułatwi pracodawcom zwolnienia, będzie jeszcze gorzej. Sarko przedstawił program, który jest programem skrajnym. Mało tego - jestem przekonany, że jak wygra, nie będzie się dwa razy zastanawiał i prędzej czy później sprzymierzy się z Frontem Narodowym Jean-Marie Le Pena. Byłaby to prawdziwa katastrofa, bo ta partia nigdy nie współrządziła Francją i nie ma moralnego prawa współrządzić. Długo się zastanawiałem, na kogo głosować, jednak zawsze bliżsi byli mi socjaliści. Dlatego oddałem głos na Ségolene Royal.













Reklama