"Zakaz stoi w sprzeczności z rosyjskim prawem, konstytucją i prawami człowieka" - irytuje się Nikołaj Aleksiejew, który zajmuje się przygotowaniem marszu homoseksualistów. W tym roku geje i lesbijki przygotowywali trzydniowy festiwal. Na koniec mieli przejść ulicami Moskwy w Paradzie Równości.
Natrafili jednak na problem. Mer Moskwy Jurij Łużkow, znany ze swoich wyrazistych poglądów, twardo powiedział: "nie". Stwierdził wprost, że parada naruszałaby prawa i interesy innych obywateli. Wcześniej też nie przebierał w słowach. Tego typu parady nazwał "satanistycznymi". Z tych słów musiał się tłumaczyć przed sądem, pozwany przez dwóch obrażonych homoseksualistów.
W ubiegłym roku przeciwnicy marszu gejów w rosyjskiej stolicy - od skinheadów po prawosławnych wiernych - zaatakowali homoseksualistów demonstrujących w Moskwie przeciwko zakazowi zorganizowania parady. Jeśli w tym roku nielegalny w Moskwie marsz wyjdzie na ulice, naprzeciw mu wyjdą również milicyjne kordony.