Miłośnicy harleyów, należący do Rolling Thunder, zgodnie z 20-letnią tradycją najechali Waszyngton. Pierwszy raz zjawili się tam w 1987 roku - wtedy tysiące z nich zaparkowało pod Pentagonem, by zwrócić uwagę na sprawę zaginionych bez wieści amerykańskich żołnierzy. Harleyowcy krzyczeli: w Wietnamie wciąż przetrzymywani są amerykańscy jeńcy, o których rząd zdążył już zapomnieć.
Od tamtej pory motocykliści regularnie co roku w Dzień Pamięci przybywają do Waszyngtonu, by przypominać rządowi o prawach i problemach amerykańskich weteranów wojennych.
W tym roku warkot tysięcy harleyów słyszany był w całym Waszyngtonie, a trawnik przed Pentagonem zaroił się od motocykli. Motocykliści z Rolling Thunder to w dużej mierze właśnie amerykańscy weterani wojenni. Do Waszyngtonu zjechali nawet ci, którzy pamiętają czasy II wojny światowej, jak i walki w Korei.