Jak to jest: być pretendentem do obalonego tronu?
Pierwszym wspomnieniem Ottona von Habsburga jest obraz jego ojca, Karola I, jadącego na białym koniu z mieczem w dłoni. Otto miał wtedy cztery lata, a Karol właśnie został koronowany na króla Węgier. "Jechałem obok, w karecie, z carem Bułgarii Ferdynadem, który próbował mi objaśnić sens ceremonii. Rozumiałem co drugie słowo" - wspomina Otto, wnuk młodszego brata cesarza Franciszka Józefa.

Z rybaka dyplomata

Dziś Otto, głowa rodu Habsburgów Lotaryńskich, jest jednym z ojców zjednoczonej Europy, a jego ojciec - świętym Kościoła katolickiego. Nim na obu spłynęły splendory, musieli przejść wiele ciężkich prób. Do 12. roku życia młody Habsburg zdążył zostać: synem abdykanta, uchodźcą w Szwajcarii, wygnańcem na portugalskiej Maderze, następcą wiedeńskiego tronu i rybakiem na hiszpańskim kutrze.



Reklama

Mimo biedy matka kształciła go na cesarza. Otto wprawdzie opanował biegle kilka języków i zdobył doktorat w Belgii, ale rojenia o tronie szybko porzucił. W 1936 r. przyłączył się do ruchu paneuropejskiego Richarda Coudenhove-Kalergiego, którego idee zainspirowały później ojców założycieli Unii Europejskiej.

Głosił, że istnieje jeden naród europejski wyrastający z korzeni chrześcijańskich i grecko-rzymskich, i opowiadał się za integracją na kontynencie, m.in. zniesieniem barier celnych. Otto, zdeklarowany katolik, z przerażeniem oglądał, jak do jednoczenia kontynentu bierze się Adolf Hitler. W 1938 r. głośno sprzeciwiał się anschlusowi Austrii, za co naziści wystawili za nim list gończy.

Po wojnie Habsburg osiadł w Monachium i w latach 1979-1999 był bawarskim europosłem z ramienia CSU. W Strasburgu zasłynął jako poliglota - znając biegle języki Austro-Węgier, a także francuski, hiszpański i angielski, nie musiał korzystać z usług tłumaczy, a kilka razy wdał się nawet w polemiki... po łacinie.

Reklama

Jako prezes Unii Paneuropejskiej aktywnie zabiegał o poszerzenie UE na Wschód. To on ustawił pusty fotel w europarlamencie, czekający na Czechy, Węgry, Polskę i inne kraje regionu; to on zabiegał o niepodległość krajów bałtyckich i wolność dla prymasa Węgier więzionego najpierw przez komunistów, a potem przez 15 lat ukrywającego się w ambasadzie USA w Budapeszcie.

W 1988 r. stanął w obronie Jana Pawła II, którego w europarlamencie zaatakował protestancki fundamentalista z Irlandii Północnej skandujący "Antychryst!". Zresztą z Janem Pawłem II przyjaźnił się, a jednym z tematów ich rozmów była c.k. armia, w której ojciec papieża służył jako oficer. W 2004 r. Jan Paweł II beatyfikował ojca Ottona, Karola I Habsburga.

Europejskiej lewicy Otto naraził się bezkompromisowymi wypowiedziami. Sprzeciwiał się aborcji, premiera Izraela oskarżył o "mordowanie Palestyńczyków", Pentagon nazwał żydowską instytucją, Rosję - największym problemem Europy, a Władimira Putina porównywał ostatnio do Hitlera i Stalina.

Reklama

"Dziś 94-letni Otto jest odbierany jako rozdwojona osobowość, bo ma konserwatywne poglądy, a jednocześnie pozostaje zdeklarowanym demokratą" - opowiada Michael Frank, wiedeński korespondent "Süddeutsche Zeitung". "Wierzy, że nad Habsburgami czuwa Opatrzność, a rządzone przez jego przodków wielonarodowe Austro-Węgry to idealny model dla Unii Europejskiej".

Z cara - premier
Otto von Habsburg to bodaj jedyny w Europie pretendent do tronu, który potrafił ukierunkować swój potencjał, zamieniając cesarskie ambicje na marzenie o zjednoczonej Europie. Inni artystokraci tej rangi wiodą jednak nudniejsze życie. "Na ogół są bankierami, finansistami, biznesmenami, czasem piszą książki lub wykładają. Są też zajęcia, których nie pozwoli im podjąć honor, to m.in. aktorstwo czy praca w policji. W ciężkich czasach po II wojnie światowej zdarzyło się, że jeden z książąt z linii Burbonów Neapolitańskich był kucharzem" - wylicza Mariusz Afek, historyk z PAN, zajmujący się monarchizmem. "Mamy też pretendenta, którzy dokonał rzeczy bezprecedensowej. To Symeon II, który odzyskał tron drogą demokratyczną".


Bułgarski car to wnuk Ferdynanda, tego samego, z którym w 1916 r. jechał w karecie Otto. Na tronie zasiadł jako dziecko, ale niedługo potem do jego kraju wkroczyła Armia Czerwona. W 1946 r., w przeprowadzonym pod jej okiem referendum, 10-letni car stracił tron. Osiadł w Hiszpanii, gdzie poślubił miejscową arystokratkę i został szanowanym biznesmenem.

Kiedy po pół wieku życia na wygnaniu w połowie lat 90. wrócił do ojczyzny, powitały go tłumy i okrzyki: "My chcemy cara!".
Symeon II, który dawno pożegnał się z tronem, założył więc partię. W 2001 r. wygrał wybory i został premierem. Jako biznesmen z krwi i kości zaczął kraj reformować. Nie o tym jednak marzyli jego rodacy. Dwa lata temu carska partia przegrała wybory z postkomunistami, a ostatnio spadła na trzecie miejsce w sondażach.

"Car stracił czar, bo nie zaspokoił nadziei, które wybuchły wśród Bułgarów po jego powrocie. W dodatku politycy z jego otoczenia uwikłali się w afery korupcyjne. Ludzie widzą też, że i car potrafił zadbać o własne interesy, odzyskując lasy i posiadłości warte 200 mln dol." - wylicza Ewgenia Manołowa, korespondentka PAP w Sofii. "Mimo wszytko jest oceniany pozytywnie jako polityk kompromisu. Ostanio wrócił na pierwsze strony gazet, bo w marcu urodził mu się wnuk, który dostał po nim imię".

Powrót króla
"To wyjątek, że Symeon II odzyskał dobra dzięki poparciu w społeczeństwie. Arystokraci w Europie Środkowowschodniej na ogół starają się o to bezskutecznie" - mówi Mariusz Afek. "Jeszcze rzadziej zabiegają osobiście o powrót na tron, czekają raczej na propozycję, szczęśliwy zbieg okoliczności. Na ogół na emigracji, bo warunki, w jakich ich przodkowie tracili władzę, bywały dramatyczne. Niektórym zakazywano powrotu" - tłumaczy historyk z PAN.


Taki właśnie los spotkał Michała I, króla Rumunii. Kiedy w latach 90. wrócił do Bukaresztu, witały go tłumy. Nowe władze jednak tak przestraszyły się, że dojdzie do restytucji monarchii, że na pięć lat zakazały Michałowi wstępu do kraju. Po upływie tego czasu władca odzyskał obywatelstwo i dziś dzieli życie między Szwajcarię i Rumunię.

Ale są też tacy, którzy nie palą się do objęcia tronu. Irakliego Bagrationiego, księcia z gruzińskiej dynastii rządzącej, nadziei na tron pozbawił w 1921 r. najazd Armii Czerwonej. Po wybuchu II wojny światowej dla odzyskania władzy książę - razem ze zwolennikami monarchii konstytucyjnej w Gruzji - szukał pomocy w III Rzeszy. Miał nadzieję, że Wehrmacht pokona jego rodaka Józefa Stalina.

Jego syn, Giorgi Bagrationi, przyszedł na świat w Rzymie i trzyma się z dala od polityki. Zamiast kontynuować starania ojca, wybrał karierę kierowcy rajdowego w Hiszpanii, a dziś jest inżynierem u Fiata. Kiedy ZSRR wreszcie upadł, Giorgi nie śpieszył się do Gruzji, chociaż w 1992 r. na powrót na tron namawiali go puczyści, którzy obalili Zwiada Gamsachurdię. Wrócił dopiero kilka lat później, z prochami ojca.

Mimo to część Gruzinów wierzy, że w kraju należy odtworzyć monarchię konstytucyjną. Niedawno apelowała o to była szefowa dyplomacji.
"W wielu krajach Europy Środkowowschodniej restauracja monarchii jest uważana za remedium na problemy młodych demokracji nękanych przez rozmaite patologie" - mówi Andrzej Wielomski, wiceprezes Klubu Zachowawczo-Monarchistycznego.

Tak właśnie jest w przypadku Aleksandra II, królewicza serbskiego, który - w przeciwieństwie do innych wysoko urodzonych - ma realne szanse na powrót. Jak wielu współczesnych pretendentów, przyszedł na świat na obczyźnie, w apartamencie luksusowego Clarige’s Hotel w Londynie. Żeby narodziny mogły mieć miejsce na jugosławiańskiej ziemi, premier Winston Churchill tymczasowo oddał teren apartamentu we władanie jego ojcu, królowi Jugosławii Piotrowi II.

Po utworzeniu socjalistycznej Jugosławii szanse Aleksandra na zdobycie tronu zbliżyły się do zera. Królewicz, chrześniak królowej Elżbiety II, wstąpił do brytyjskiej armii, w której dosłużył się stopnia kapitana. Potem robił karierę w bankowości. Do ojczyzny i na tron chciał wrócić już na początku lat 90., ale zablokował mu to Slobodan Miloszewić. Dopiero po upadku Slobo Aleksander II zdobył serbskie obywatelstwo i szansę na tron. "Poparcie dla niego wśród Serbów rośnie, bo liczą oni, że intronizacja Aleksandra poprawi wizerunek Belgradu w Europie" - mówi Afek.

Królewicz sutener
Królewscy i cesarscy pretendenci starają się żyć z klasą, ale i wśród nich zdarzają się czarne owce. Za najsłynniejszą uchodzi Wiktor Emanuel, dziedzic tronu Włoch z dynastii Sabaudzkiej. Jego dziadek po marszu na Rzym w 1922 r. dopuścił do steru rządów Benita Mussoliniego i jego faszystów, a ojciec Humbert II po miesiącu rządzenia stracił władzę we Włoszech na skutek referendum w 1946 r.


Na uchodźstwie w Szwajcarii Wiktor Emanuel nie miał dobrych stosunków z ojcem i kultywował najgosze obyczaje zachodniej arystokracji. Kiedy Humbert II w 1969 r. rzekomo wskazał na następcę jego kuzyna, księcia Amadeusza, Wiktor Emanuel sam obwołał się królem Włoch, twierdząc, że ojciec abdykował po referendum.

Przez lata ciągnęła się za nim sprawa śmierci 19-letniego chłopca, którego włoski królewicz zastrzelił przypadkiem u wybrzeży Korsyki, ścigając rzekomego intruza na swoim jachcie. Po 13 latach postępowania sąd uniewinnił Wiktora Emanuela, ale w zeszłym zamknęła go w areszcie włoska prokuratura. Głowa dynastii Sabaudzkiej została oskarżona o korupcję i sutenerstwo, bo dostarczała prostytutki z Europy Środkowowschodniej klientom kasyna w Campione d’Italia.

Sytuację wykorzystał jego odwieczny rywal Amedeusz, spoliczkowany w 2004 r. przez Wiktora Emanuela na kolacji u hiszpańskiego króla Juana Carlosa. Ogłosił, że to on jest głową rodu Sabaudzkiego, bo Wiktor Emanuel stracił prawo do tego tytułu, biorąc w 1971 r. żonę bez zgody ojca, Humberta II. Ale zwolennicy królewicza zaraz mu wytknęli, że sam jest nie lepszy, bo spłodził dwoje nieślubnych dzieci, w tym chorą na zespół Downa córkę Ginewrę, której próbował się wyprzeć, robiąc badania DNA.