Jak powiedział wczoraj DZIENNIKOWI europoseł Marcin Libicki (PiS), który przewodniczy komisji PE ds. petycji, propozycja ma w najbliższym czasie być omawiana podczas posiedzenia plenarnego. "To będzie mocny głos w dyskusji o ewentualnej likwidacji strasburskiej siedziby. Podczas wczorajszego posiedzenia mojej komisji zwolennicy takiego rozwiązania pokazali, że mają w ręku mocne argumenty" - uważa Libicki.
Europoseł Peter Strempel wypominał około 200 mln euro, które co roku wypływa co roku z unijnego budżetu tylko dlatego, by kilkanaście razy do roku parlament Wspólnoty mógł obradować w nowoczesnym, ale przez większą część roku pustym budynku Louise Weiss w Strasburgu. "Samoloty, hotele, taksówki, obsługa. To kosztuje nas cztery razy więcej niż roczny budżet sztandarowego europejskiego programu wymiany studentów Erazmus" - argumentował Austriak. Inni dodawali, że comiesięczne podróże z Brukseli kilku tysięcy europosłów i urzędników to dodatkowe zanieczyszczenie środowiska, a przecież Unia ma być ekologicznym prymusem.
Jednak ekologiczne argumenty do tej pory przegrywały z interesami narodowymi. By zlikwidować strasburską siedzibę, PE potrzebna jest jednogłośna zgoda wszystkich europejskich rządów, na co do tej pory nie zgadzała się Francja. Ale zdaniem pomysłodawców petycji szanse na przeforsowanie nowych rozwiązań są tym razem większe niż kiedykolwiek. "Mamy podpisy ponad miliona ludzi i silny mandat do złamania zmowy milczenia wokół tego tematu" - mówi DZIENNIKOWI polityk rządzącej w Szwecji Ludowej Partii Liberałów Anders Ekberg i jeden z inicjatorów "oneseat.eu”. Jego zdaniem wspólna presja obywateli, rządów i europarlamentarzystów na Paryż musi wreszcie przynieść efekty. "Zwłaszcza, że Francji można zaproponować przeniesienie do Strasburga jednej z innych unijnych instytucji o mniejszym znaczeniu, co sprawi, że gospodarka tego 700-tysięcznego alzackiego miasta praktycznie nie ucierpi, za to unijny podatnik zyska po stokroć" - dowodzi Ekberg.