Dwustu agentów w sześciu miastach w poniedziałek nad ranem zaczęło zatrzymania. Znani uchodźcy z Laosu, jeden po drugim trafiali w kajdankach do radiowozów. Zatrzymano dziesięć osób, w tym emerytowanego amerykańskiego oficera i 77-letniego generała Vang Pao.
Jak pisze CNN, aresztowani wywodzą się głównie z grupy etnicznej Hmong. To właśnie Hmongowie byli głównymi sprzymierzeńcami USA w walce z komunistami w Azji Południowo-Wschodniej. Pomagali im nie tylko w Laosie, ale też w Wietnamie. Po dojściu do władzy komunistów w tych krajach do USA uciekło pół miliona Hmongów.
Dawni oficerowie i generałowie nie zaprzestali walki z komunistami. Zaplanowali wielki przewrót. Chcieli kupić karabiny, rakiety, miny i materiały wybuchowe, by obalić rząd w Laosie. Do Laosu pojechał już nawet ich agent. Miał wysadzić rządowe budynki.
Spiskowcy zapomnieli jednak, że Laos nie jest już wrogiem USA. W 2005 roku Biały Dom nawiązał z Laosem normalne stosunki gospodarcze. Komuniści zliberalizowali gospodarkę i otworzyli się na Zachód. W kąt więc poszły dawne przyjaźnie i spiskowcy trafili za kratki. Za złamanie szeregu przepisów federalnych mogą dostać nawet dożywocie.
Kiedy Amerykanie walczyli z komunistami w Laosie i Wietnamie, mieli wielu miejscowych sprzymierzeńców. Potem część z nich uciekła do USA. Żyjąc spokojnie w Kalifornii, organizowali w Laosie krwawy przewrót. Ale zapomnieli, że Biały Dom już nie walczy w Azji po ich stronie. I trafili za kratki.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama