Doniesienie, które pojawiło się w niedzielę późnym wieczorem na portalu "Nowyj Region", podchwyciła agencja Interfax. - Ciało Lenina mogłoby spocząć na wojskowym cmentarzu zasłużonych, który powstanie w Mytiszczu pod Moskwą - mówił Siergiej Goriajew, główny projektant nekropolii, której budowa ma się rozpocząć na początku przyszłego roku.

Według "Nowego Regionu" komuniści, którzy dotąd bronili Lenina jak niepodległości, zgodzili się wyprawić mu pogrzeb, stawiając w zamian za dwa warunki. Po pierwsze, kamienne mauzoleum wzniesione w 1930 r. pod murami Kremla nie zostanie zlikwidowane, lecz przekształcone na Muzeum Włodzimierza Iljicza Uljanowa, jak naprawdę nazywał się Lenin. Po drugie, zabalsamowane ciało wodza rewolucji bolszewickiej zostanie przed pogrzebem obwiezione po kraju, aby komunistyczny elektorat mógł go pożegnać.

Pogrzeb odbyłby się w 84. rocznicę śmierci Lenina, czyli 21 stycznia 2008 r. Siergiej Goriajew dodaje, że w narodowym panteonie na cmentarzu w Mytiszczu na pewno znalazłoby się miejsce dla wodza rewolucji. Ten logiczny wywód podważają jednak komuniści.

"Nie ma tu ani słowa prawdy. To prowokacja wymierzona w partię, w naszą historię i samego Lenina" - mówił dziennikarzom Oleg Kulikow, deputowany do Dumy i sekretarz Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej, spadkobierczyni KPZR.

"To absurd. Popełnilibyśmy polityczne samobójstwo. Wyborcy nie wybaczyliby nam ani pertraktacji z Kremlem, ani zgody na przeniesienie Lenina" - wtóruje mu w rozmowie z DZIENNIKIEM Jurij Pietrakow z biura prasowego KPFR. "Nic nam o tym nie wiadomo" - usłyszeliśmy na Kremlu.

Informacja "Nowego Regionu" to już nie pierwsza zapowiedź pogrzebu Włodzimierza Lenina. Pierwsze takie pogłoski pojawiły się niedługo po rozpadzie ZSRR i od tego czasu co jakiś czas powracają. Sam prezydent Władimir Putin w 2001 r. deklarował, że nie zamierza wywoływać niepokojów społecznych i nie będzie gdziekolwiek przenosił Włodzimierza Iljicza.

Mimo to jest tajemnicą poliszynela, że rosyjskiemu prezydentowi przeszkadza makabryczna budowla z zabalsamowanym trupem, która umieszczona jest tuż pod murami Kremla i która dla europejsko myślących Rosjan jest po prostu powodem do wstydu. Już dawno, naciskany również przez Cerkiew, pozbyłby się Lenina. Istotą putinizmu jest jednak nie robienie niczego, co może wywołać jakikolwiek konflikt. W sporze o historię państwo rosyjskie stara się być do bólu neutralne.

"Lenin to ikona dla milionów Rosjan" - mówi w rozmowie z DZIENNIKIEM Aleksiej Makarkin z Centrum Technologii Politycznych w Moskwie.

Według Makarkina ruszanie Lenina nie na rękę jest także samemu Putinowi, bo w marcu przyszłego roku Rosję czekają wybory prezydenckie, a taki krok skonsolidowałby wszystkie ugrupowania, które mają się za spadkobierców komunizmu i bolszewizmu. Tymczasem tacy komuniści jak Giennadij Ziuganow Kremlowi potrzebni są wyłącznie jako słaba opozycja, która ma legitymizować obecną władzę.

"Jestem pewien, że Lenin zostanie kiedyś pochowany, ale najwcześniej zrobi to dorastające teraz pokolenie, które nie darzy go żadnym sentymentem" - dodaje Makarkin.


Życie pozagrobowe Włodzimierza Ilicza
Tuż po śmierci Lenina, 21 stycznia 1924 r., władze ZSRR w Moskwie otrzymały podobno 10 tys. telegramów z prośbą o zachowanie szczątków wodza dla przyszłych pokoleń. Dwa dni później do zadania zabrał się patolog, prof. Aleksiej Abrikosow, który balsamował Lenina przez trzy doby. 26 stycznia 1924 r. umieszczono je w drewnianym pawilonie, do którego zaczęły się ustawiać wielotysięczne kolejki.

W 1930 r. ukończono budowę socrealistycznego mauzoleum w formie inspirowanej starożytnymi grobowcami piramidy m.in. z marmuru, granitu i porfiru. Dziś u wielu Rosjan wystawione na pokaz zwłoki Lenina budzą głęboki niesmak. Najbliżej pogrzebu Włodzimierz Ilicz był za rządów Borysa Jelcyna, któremu jednak nie udało się przeforsować tego pomysłu mimo poparcia Cerkwi prawosławnej. Zadecydowała niechęć do zmian u sporej części Rosjan, zwłaszcza wyborców partii komunistycznej.























Reklama