Osoba Blaira zdominowała spotkanie przedstawicieli tzw. kwartetu bliskowschodniego tworzonego przez USA, Unię Europejską, Rosję i ONZ, którzy spotkali się wczoraj w amerykańskim konsulacie w Jerozolimie. O tym, że to odchodzący premier ma być człowiekiem, który będzie próbował wzmocnić kruche relacje między Izraelem, Palestyńczykami oraz sąsiednimi krajami, napisały wczoraj największe brytyjskie gazety. Sam Blair nie zaprzeczał. "Wielokrotnie mówiłem, że jestem gotowy pomóc" - mówił wczoraj w Londynie.

Reklama

Po spotkaniu nie opublikowano żadnego komunikatu, jednak źródła dyplomatyczne potwierdziły, że nominacja Blaira jest bardzo prawdopodobna. Oznacza to, że już wkrótce swój gabinet premiera na Downing Street może niebawem zamienić na biuro w Jerozolimie.

Nie ma żadnej wątpliwości, że 54-letni Blair jest doświadczonym i skutecznym negocjatorem. To w czasie jego 10-letnich rządów udało się doprowadzić do pokoju w Irlandii Północnej. Jego otwartość i błyskotliwość to przymioty, które mogą się okazać bezcenne w relacjach tak z Palestyńczykami, jak i Izraelem. "Tony Blair jest bardzo zainteresowany Bliskim Wschodem" - potwierdza w rozmowie z DZIENNIKIEM poseł Partii Pracy Tony Wright. "To jeden z nielicznych znanych mi polityków, którzy czytali Koran" - dodaje Ernest Wistrich, były doradca brytyjskiego premiera.

Jednak o ile Blair cieszy się poparciem bliskowschodniego kwartetu oraz Izraela, to część polityków palestyńskich nie ukrywa swojej rezerwy wobec tej kandydatury. Świat muzułmański nie może zapomnieć Blairowi zaangażowania w Iraku oraz poparcia izraelskiego ostrzału libańskich miast w lecie ubiegłego roku.

Reklama

"Nie sądzę, by Palestyńczycy zaakceptowali Blaira. Przecież to on razem z Bushem odpowiada za cały ten bliskowschodni bałagan. Jego nominacja na przedstawiciela kwartetu nie będzie oznaczać żadnego przełomu" - mówi DZIENNIKOWI Basem Ezbidi, politolog z Uniwersytetu Birzeit.

"Mamy z nim złe doświadczenia" - negatywne nastawienie Palestyńczyków potwierdza Sami Abu Zuhri, przedstawiciel Hamasu, ugrupowania, które przejęło ostatnio kontrolę nad Strefą Gazy, dzieląc na pół autonomię palestyńską.

O tym, że negocjowanie na Bliskim Wschodzie to wyjątkowo trudna rola, przekonał się poprzedni przedstawiciel kwartetu, James Wolfensohn. Ten 74-letni prezes Banku Światowego zrezygnował z funkcji w zeszłym roku sfrustrowany oporem Izraela, który odmawiał otwarcia nowych przejść granicznych ze Strefą Gazy, co miało ożywić tamtejszą gospodarkę.

Reklama

Jednak w przypadku Blaira stanowisko wysłannika stanowiłoby znakomitą odskocznię do dalszej kariery. "To zaledwie pierwszy krok w nowym kierunku. Jestem pewien, że Blair ma wielkie plany polityczne" - uważa Tony Wright.

Niedawno nowy prezydent Francji Nicolas Sarkozy sugerował, że to jego brytyjski kolega powinien objąć tworzone właśnie w nowy traktacie UE stanowisko prezydenta Unii. Istotnie Blair jest wielkim faworytem do tej prestiżowej funkcji. Problem w tym, że powstanie ona najwcześniej w 2009 r. Do tego czasu były premier musi poszukać sobie innego zajęcia.



Opinie byłych polskich premierów o Tonym Blairze:

Kazimierz Marcinkiewicz (48 l.), premier Polski w latach 2005-2006: Odchodzi polityk, który przez 10 lat miał wpływ na politykę nie tylko Wielkiej Brytanii, ale też europejską. Zostawia Wielką Brytanię jako jedną z potęg gospodarczych świata.

To dzięki niemu wygraliśmy parę miliardów więcej w Unii podczas negocjacji w grudniu 2005. To również przy jego udziale udało się osiągnąć kompromis na ostatnim szczycie. To on obok Polski największą uwagę zwracał na problemy energetyczne Unii Europejskiej. Nawet nie Wielkiej Brytanii, a właśnie Unii Europejskiej. Blair jest politykiem z pewną wizją. Politykiem ciągle młodym.

A to oznacza, że trudno sobie wyobrazić, by zupełnie zniknął z europejskiej i światowej polityki. Natomiast co się z nim wydarzy... czy będzie kandydował na jakieś stanowisko w którejś z ważnych europejskich czy światowych instytucji? Trudno mi powiedzieć. Na pewno Europa i świat by na tym nie straciły

Jerzy Buzek (67 l.), premier Polski w latach1997-2001: Wielka Brytania za rządów premiera Tony'ego Blaira przez cały czas była sprzymierzeńcem Polski. Trzeba pamiętać, że to właśnie tam otworzono rynek pracy dla Polaków o wiele wcześniej niż w innych europejskich krajach. Na Wyspach mają dobrze ustawioną gospodarkę i nie musieli się obawiać takiego ruchu.

Tony Blair jest postacią błyskotliwą - to prawdziwy polityk z krwi i kości, potrafi podjąć ryzyko i wziąć na siebie odpowiedzialność. Potrafi doskonale przemawiać, argumentować swoje tezy i przekonywać do swoich racji. Pamiętam jego wystąpienia, które były bardzo ciepło przyjmowane i nagradzane oklaskami. Szczególnie miło wspominam jego wizytę w Warszawie w 1999 roku, gdy spotkałem się z nim i szefami krajów Grupy Wyszehradzkiej - ujął nas wtedy wizjami rozwoju UE, jakie roztaczał.

Leszek Miller (61 l.), premier Polski w latach 2001-2004: Bardzo mile wspominam premiera Tony'ego Blaira, i to zarówno w kontekście sprawowania przez niego urzędu szefa rządu brytyjskiego, jak i szefa Partii Pracy, a więc bliskiej mi ideowo formacji.

Bardzo dużo zrobił dla Polski i ma do Polaków dużo sympatii. Pamiętam jak w mojej obecności podkreślał ogromny polsko-brytyjski wysiłek wojenny. Mówił o polskich lotnikach i marynarzach. Podkreślał ich zasługi. Również po zamachach na Amerykę wspominał wspólne tradycje wykute w koalicji antyhitlerowskiej, które potem były kontynuowane we wspólnej koalicji antyterrorystycznej - chociaż w tym wypadku nie można stawiać znaku równości. Chodziło mu o wspólne tradycje i podobne myślenie.

Na szczytach unijnych - zwłaszcza tym kopenhaskim, gdy kończyliśmy negocjacje i chcieliśmy wejść do wspólnoty na jak najlepszych warunkach. Blair był naszym poważnym sojusznikiem i wiedziałem, że mogę na niego liczyć. Wiedziałem, że w sytuacji, gdy dojdzie do impasu, do awantury, on na pewno pośpieszy z pomocą. Można powiedzieć, że Blair był orędownikiem i przewodnikiem na drodze Polski do Unii Europejskiej. Wielokrotnie publicznie mówił, że rozszerzenie Unii bez Polski nie byłoby pełnym rozszerzeniem. Że bez nas byłoby to kadłubowe rozszerzenie, nie do końca prawdziwe.