Poczta królewska modernizuje się - twierdzą władze tej instytucji. Ale listonosze uważają, że ta modernizacja oznacza obniżkę ich pensji i zwolnienia. Boją się, że pracę straci nawet 40 tysięcy osób. Dlatego przez całą dobę nie doręczą żadnej przesyłki. Żądają przy tym podwyżek pensji o 27 procent.

Problem w tym, że poczta królewska - odkąd na brytyjski rynek weszli prywatni konkurenci - notuje spore straty. "Nasi konkurenci są bardziej efektywni i podcinają nasze ceny" - skarży się prezes Royal Mail Allan Leighton.

To pierwszy taki strajk pocztowców od dziesięciu lat. Jeśli rząd nie spełni ich żądań, listonosze chcą wydłużyć protest.