Zawalone budynki, popękane jezdnie, niedziałająca kolej, niebezpieczne wycieki gazu. To efekt trzęsienia ziemi w północno-zachodniej prowincji Japonii - Niigacie. Ziemia zatrzęsła się tam o godz. 10.13 (2.13 polskiego czasu). Epicentrum znajdowało się około 10 km pod wodą, w odległości 60 km od wybrzeży wyspy Honsiu, na której leży prefektura. Wstrząsy były wyczuwalne nawet w Tokio, 256 kilometrów od epicentrum.

ZOBACZ RELACJĘ TELEWIZJI NHK>>>

ZOBACZ RELACJĘ TELEWIZJI NTV>>>

Wiadomo o ośmiu zabitych i około 700 rannych. Ale w czasie trzęsienia zawaliło się wiele budynków i wiadomo, że pod gruzami są ludzie. Runął m.in. dach głównego stadionu w Kashiwazaki, gdzie w momencie trzęsienia około 200 osób oglądało turniej sportowy.

Władze początkowo ostrzegły przed falą tsunami. Miała mieć około 50 cm wysokości. Ale ostrzeżenie szybko odwołano.

Niebezpiecznie wyglądał za to pożar w największej w Japonii elektrowni atomowej Kashiwazaki-Kariwa. Telewizja pokazywała kłęby dymu, unoszące się z transformatora elektrycznego na terenie elektrowni. Na szczęście pożar ani przez chwilę nie zagrażał reaktorom i nie doszło do skażenia atmosfery.

Kilka godzin później u wybrzeży Japonii zanotowano kolejny wstrząs. Nic nie wiadomo o zniszczeniach nim spowodowanych.