"Najwięcej narkotyków płynie do nas z Rosji, Gruzji oraz Turcji" - mówi DZIENNIKOWI rzeczniczka Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) Maryna Ostapenko. "To głównie heroina produkowana w Afganistanie i Iranie" - dodaje.

Od początku roku przejęto około pół tony heroiny wartej ponad 30 mln dol. To więcej niż wszystkie narkotyki, które udało się Ukraińcom skonfiskować w ciągu ostatnich piętnastu lat. Dla porównania w 2001 r. przejęto dwanaście kilogramów heroiny, w 1999 sześć, a w 1997 niecałe cztery. Szokujące dane zebrał znawca kryminalnych problemów Ukrainy Roman Kupczyński, publicysta Radia Swoboda i szef działu śledczego tej rozgłośni.

Reklama

SBU twierdzi, że przejęcie pół tony narkotyków to wielki sukces. "To świadczy o naszej sprawności" - chwali się w rozmowie z nami Ostapenko. Eksperci do spraw walki z narkobiznesem są jednak innego zdania i twierdzą, że to tylko wierzchołek góry lodowej. Ich zdaniem strumień narkotyków płynący na Zachód przez Ukrainę od pewnego czasu systematycznie się zwiększa, a służby specjalne nie mają pojęcia o nowych kanałach przerzutowych. Ale to tylko pierwsza część złej wiadomości. Odbiorcami towaru stają się bowiem także sąsiedzi Ukrainy: Polska, Słowacja i Węgry.

Eksperci, z którymi rozmawiał DZIENNIK, w jednej kwestii są zgodni: Ukraina spełnia wszystkie warunki, by stanowić doskonały punkt przerzutowy. "Po pierwsze jej wschodnia granica jest praktycznie niestrzeżona, po drugie kraj po pomarańczowej rewolucji w 2004 r. przechodzi przemiany ustrojowe, co sprzyja rozwojowi przestępczości i korupcji, po trzecie częściowo zlikwidowano szlaki narkotykowe na Bałkanach, więc gangi musiały znaleźć nowe, równie atrakcyjne trasy" - mówi DZIENNIKOWI Justus L. Uitermark z Centrum Studiów Narkotykowych Uniwersytetu w Amsterdamie.

Reklama

Podobnego zdania jest Peter Thomas z unijnej agencji do spraw narkotyków EMCDDA z siedzibą w Lizbonie. "Wzrost znaczenia Ukrainy jest związany z poziomem działania jej agencji zajmujących się zwalczaniem przemytu i słabą szczelnością granic" – mówi DZIENNIKOWI.

Tymczasem przemyt narkotyków generuje inne, groźne zjawiska. Jak pisze dziennik "Hazeta 24" nad Dnieprem znowu działa tzw. hawala, czyli alternatywny system bankowy stworzony setki lat temu przez kupców z Dalekiego Wschodu. System oparty na przekazywaniu pieniędzy z rąk do rąk "na słowo honoru" pozwala przestępcom rozliczać się bez pozostawiania śladów w postaci wyciągów bankowych i umożliwia bezpieczne transfery międzynarodowe na dowolną sumę. Z systemu korzysta między innymi Al-Kaida, gdy Amerykanie - po zamachach na ambasady USA w Kenii i Tanzanii w 1998 r. - zablokowali wszystkie konta fundacji powiązanych z organizacją.

Analitycy ukraińskich służb specjalnych, do których dotarła "Hazeta 24", zebrali dowody, że w ramach hawali rozliczają się między sobą zamieszkujący Ukrainę Arabowie, Afgańczycy, Wietnamczycy i Chińczycy. Korzystają z niego również przestępcy. Agenci z ulicy Wołodymyrskiej w Kijowie - gdzie mieści się siedziba SBU - w rozmowie z "Hazetą 24" anonimowo przyznają, że ich kraj jest na dobrej drodze, by stać się bezpieczną przystanią dla najgroźniejszych gangów narkotykowych na świecie.