Ryby wypływały u brzegów parku Yuanminguyan przez cały weekend, skutecznie odciągając uwagę zwiedzających stolicę azjatyckiego imperium turystów. Wiadomo, że coś je zabiło. Nie wiadomo jednak jeszcze co.

Pierwsze podejrzenie padło na ogrodników strzegących parku, rzekomo podlewających drzewa nadmierną ilością pestycydów. Chemikalia miały spłynąć do rzeki i skutecznie wytruć wszystko, co w niej żyło.

Teorię o nadgorliwych ogrodnikach obaliła jednak agencja informacyjna Xinhua, donosząc, że ryby padały także przy innej rzece płynącej przez park, przy brzegach której nie rosną żadne drzewa.

Woda z rzek płynących przez Pekin ma nieraz konsystencję galarety i powszechnie traktuje się je jako ściek. Sprawa padłych ryb tylko tę opinię potwierdziła.