Po burzy, jaka wybuchła w kraju, naprędce zaczęto tłumaczyć, że szefowi rządu chodziło jedynie o „państwowe środki transportu”. Radość kierowców była jednak przedwczesna, bo kremlowska machina już poszła w ruch. By przekonać rodaków do jedynej słusznej decyzji, rząd zapowiedział, że na urządzenie GPS zostanie wprowadzony podatek importowy w wysokości 25 proc.
Glonass, tak jak i GPS, był na początku dziełem wojskowych. Nie miał tyle szczęścia do funduszy i przez lata kilka wystrzelonych jeszcze w czasach ZSRR satelitów bezczynnie wisiało nad Ziemią.
Tymczasem Ameryka zaczęła na swoim systemie potężnie zarabiać. Stało się to możliwe po decyzji Waszyngtonu o udostepnieniu militarnej technologii cywilom, co zaowocowało boomem na rynku elektronicznych systemów nawigacji.
Znęcona wielkimi pieniędzmi Moskwa podjęła desperacką próbę odrobienia
strat: kosztem miliardów rubli w błyskawicznym tempie wystrzeliwano kolejne satelity. Do końca roku Glonass ma już pokryć cały świat.
- Teraz przed nami jeszcze jeden rok: Glonass musi być ekonomicznie opłacalny - powiedział Putin. Na mocy jego decyzji zadbają o to rosyjscy kierowcy, bo cały świat używa GPS. Na otarcie łez pozostaje mu świadomość, że europejskie system Galileo jest jeszcze w powijakach.