Wśród przekazanych kopii dokumentów są m.in. wykazy jeńców, rozporządzenia o skierowaniu ich do obozów oraz protokoły przesłuchań. Według przedstawiciela prokuratury Saaka Karapatiana w tomach są też m.in.: historie chorób, akty zgonu, akty pochówku, akty wydania ciał, ekspertyzy sądowo-medyczne.
"Z całą pewnością nie są to najważniejsze dokumenty" - powiedział dyrektor Instytutu Studiów Politycznych PAN, członek Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych, historyk prof. Wojciech Materski. Przyznał, że na razie trudno ocenić ich wartość, lecz on sam "nie oczekiwałby rewelacji".
Jak wskazał, taką rewelacją byłaby tzw. białoruska lista katyńska (lista 3870 osób zamordowanych w 1940 r. na terenie dzisiejszej Białorusi), choć może ona nie mieć formy jednolitego dokumentu.
Natomiast współprzewodniczący Grupy ds. Trudnych ze strony polskiej prof. Adam Rotfeld uważa, że "sam fakt, że dokumenty są odtajnione" świadczy o dotrzymaniu przyrzeczenia danego stronie polskiej przez prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa.
Rosyjski współprzewodniczący grupy, rektor Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych prof. Anatolij Torkunow zwraca uwagę, że otwieranie oficjalnie odtajnionych archiwów jest długą procedurą. "Jest bardzo ważne, aby polityczni liderzy nakłaniali wszystkie odpowiedzialne osoby, w tym także prokuratorów, do czynienia tego jak najszybciej" - zaapelował Torkunow.
Wiceprzewodniczący rosyjskiego stowarzyszenia Memoriał Nikita Pietrow nie wykluczył, że w przekazanych aktach mogą być "papiery, które nie były dotąd znane", jednak według niego mogą one zawierać najwyżej nowe szczegóły, choć być może ważne. Wiceszef stowarzyszenia, które dokumentuje zbrodnie stalinowskie, stwierdził, że nie ma przeszkód, by Rosja odtajniła i przekazała Polsce wszystkie akta.
Inny z członków Grupy ds. Trudnych prof. Włodzimierz Marciniak zwrócił uwagę, że na jednym z przekazanych tomów widnieje data odtajnienia - 22 grudnia 2004 r. "Okazuje się, że przynajmniej niektóre tomy tych akt były jawne i można je było oglądać już dawno temu" - zauważył. Według Marciniaka świadczy to o tym, że "trzymano je w sejfie, żeby wyciągnąć wtedy, gdy będzie to już absolutnie konieczne", a odtajnianie dokumentów "jest niestety elementem pewnej gry politycznej".
Wypowiadając się o wartości dokumentów prof. Marciniak, politolog i sowietolog, zastrzegł, że muszą na nie spojrzeć "fachowcy historycy oraz prokuratorzy z IPN, skonfrontować z dotychczasowym stanem naszej wiedzy i tymi dokumentami, które były w Polsce znane".
8 maja prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew przekazał w Moskwie, wówczas pełniącemu obowiązki prezydenta RP, Bronisławowi Komorowskiemu 67 tomów kopii akt śledztwa, które w latach 1990-2004 prowadziła w sprawie zbrodni katyńskiej Główna Prokuratura Wojskowa Federacji Rosyjskiej. Umarzając śledztwo strona rosyjska utajniła 116 ze 183 tomów akt i Polsce przekazano właśnie jawne 67 tomów.
W czwartek przy okazji przekazania Polsce 20 kolejnych tomów akt zastępca prokuratora generalnego Rosji Aleksandr Zwiagincew zapowiedział, że w przyszłym miesiącu strona rosyjska prawdopodobnie przekaże Polsce podobną liczbę tomów dokumentów.