Większość ludzi wierzy, że to Ameryka sama doprowadziła do zamachów 11 września. W wersję z Al-Kaidą wierzą przede wszystkim członkowie rządu w Waszyngtonie - dowodził Ahmadineżad w swoim przemówieniu. - Inna teoria jest taka, że pewne elementy wewnątrz rządu zorganizowały ten atak, by odwrócić trendy w dołującej gospodarce i wzmocnić amerykańskie wpływy na Bliskim Wschodzie celem ocalenia reżimu syjonistycznego - perorował. - Większość Amerykanów, tak jak większość narodów i polityków na świecie zgadza się z tą teorią - dodał.

Reklama

Słysząc wywody irańskiego prezydenta delegaci ze Stanów Zjednoczonych, państw Unii Europejskiej, Kanady, Australii, Nowej Zelandii i Kostaryki opuścili salę. Nie zrobiło to na Ahmadineżadzie wrażenia - kontynuował on swoją tyradę, tradycyjnie atakując "syjonizm" i Izrael oraz zapewniając, że Teheran nie zamierza zbudować bomby nuklearnej. Zapowiedział, że w przyszłym roku Iran zorganizuje międzynarodową konferencję na temat terroryzmu, a 2011 r. ogłosi rokiem rozbrojenia nuklearnego.

Obserwatorzy obrad ONZ uważają, że przemowa Ahmadineżada miała charakter "rutynowej antyamerykańskiej tyrady", jakie regularnie wygłaszają irańscy przywódcy.

Amerykanie skomentowali wystąpienie krótko i zgryźliwie. - Zamiast reprezentować aspiracje i dobrą wolę Irańczyków, pan Ahmadineżad raz jeszcze postanowił rozgłaszać teorie spiskowe i antysemickie obelgi, które są odrażające i oszukańcze, a zarazem całkowicie przewidywalne - skwitował rzecznik amerykańskiej delegacji przy ONZ Mark Kornblau.