W środę komisarz ds. finansowych Olli Rehn zaproponuje nowy system podejmowania decyzji w tej sprawie – pisze „Financial Times”. Zgodnie z nim to KE będzie proponowała sankcje wobec krajów, których deficyt budżetowy permanentnie przekracza 3 proc. PKB, a dług – 60 proc. PKB. Jeśli w ciągu 10 dni ministrowie finansów UE kwalifikowaną większością głosów nie odrzucą takiej propozycji, automatycznie wejdzie ona w życie. To oznacza, że winne państwo może zostać z łatwością przegłosowane, o ile nie przekona innych krajów do prowadzonej przez siebie polityki.
Istniejący od przeszło 10 lat w ramach Paktu o stabilności i rozwoju system kar nigdy nie został zastosowany, bo decyzja w tej sprawie należała do Rady UE i wymagała jednomyślności.
Kary mogą być surowe. Projekt KE przewiduje bowiem, że państwa łamiące unijne regulacje najpierw zdeponują w Brukseli fundusz odpowiadający 0,2 proc. ich PKB, a potem stracą go, jeśli nie będą się stosowały do unijnych regulacji. O połowę mniejsza (0,1 proc. PKB) kara czeka te państwa, które nie będą się stosowały do zaleceń KE w sprawie poprawy konkurencyjności ich gospodarki.
Propozycja Komisji musi zostać zatwierdzona przez państwa UE. A tu wywołuje ona kontrowersje. Przeciwne są Włochy i Francja, które uważają, że ocena wysokości deficytu i długu powinna mieć charakter „subiektywny”. Niemcy popierają natomiast twarde stanowisko Komisji Europejskiej.
Reklama