Rosja nie zamierza liczyć się z pretensjami Japonii do Kurylów, które ZSRR zajął po II wojnie światowej. Kreml sprawę stawia jasno: zasobne w surowce tereny i baza wypadowa dla rosyjskich okrętów podwodnych pozostaną pod kontrolą Moskwy.
Dlatego wczorajsza wizyta Dmitrija Miedwiediewa na jednej ze spornych wysp doprowadziła do awantury między państwami.
Japonia od lat domaga się zwrotu trzech dużych i kilkunastu mniejszych wysp, które Rosja zalicza do archipelagu Kurylów, a Japonia nie (i dlatego uważa, że nie powinny stać się częścią ZSRR po 1945 r., jak Sachalin czy Kuryle właściwe).



Reklama

Polaków nie pytamy

Przeciwko wyjazdowi Miedwiediewa na wyspy zaprotestował premier Japonii i szef tamtejszej dyplomacji. Bezskutecznie. – Prezydent sam decyduje, do których regionów Federacji Rosyjskiej jeździ – odpowiadał szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow. – Co, może mamy jeszcze pytać Polaków o zgodę przed wizytami w Kaliningradzie? To śmieszne i poniżające zarazem – komentował z kolei w rozmowie z agencją ITAR-TASS anonimowy dyplomata rosyjski.
Wszyscy czekali na reakcję Miedwiediewa, jednak prezydent zignorował narastający skandal dyplomatyczny. W czasie jego publicznych wystąpień na wyspie Kunaszyr ani razu nie padło słowo „Japonia”. Ten fakt świetnie obrazuje rosyjskie podejście do całego sporu. – Tokio, mimo zapowiedzi odwetu, poprzestanie na protestach i nie zaryzykuje eskalacji sporu. Rząd Naoto Kana chce się bowiem uniezależnić od USA. A skoro Chiny i Korea Płd. są raczej konkurentami niż partnerami, pozostaje mu jedynie Rosja – dowodzi w rozmowie z „DGP” politolog Maksim Minajew. Ponadto Tokio toczy spory terytorialne praktycznie ze wszystkimi sąsiadami – od Tajwanu przez Chiny po Koreę – i nie wpływa to na relacje gospodarcze z nimi.
Gospodarcze preferencje na Kurylach są zresztą jedynym, co Rosja może zaoferować Tokio w zamian za rezygnację z pretensji terytorialnych. Zmiana granic nie wchodzi bowiem w grę. I nie chodzi tu tylko o prestiż. Geolodzy przypuszczają, że na wyspach znajdują się złoża gazu i ropy. Potwierdzono występowanie rzadkiego renu, niezbędnego m.in. w przemyśle lotniczym, którego kilogram kosztuje 5 tys. dol.
Posiadanie południowych Kurylów gwarantuje też prawo do wyznaczenia w oparciu o nie wyłącznej strefy ekonomicznej na bogatym w ryby akwenie.



Inwestycje w rosyjskość

Oddaniu wysp ostro sprzeciwia się wojsko. Cieśniny między nimi pozwalają stacjonującej na Dalekim Wschodzie flocie pacyficznej wychodzić na ocean przez cały rok (jako jedyne nigdy nie zamarzają) i umożliwiają kontrolę nad Morzem Ochockim będącym bazą dla podwodnej floty strategicznej.
Dlatego Rosja zamierza wzmocnić gospodarczo ubogie wyspy. W ciągu ostatnich trzech lat wydano na nich 18 mld rubli (1,7 mld zł). Wczoraj Miedwiediew zapowiedział budowę kolejnych zakładów przetwórstwa rybnego, nowych dróg, lotniska i portu pasażerskiego. Wszystko po to, aby 16 tys. miejscowych Rosjan nie zamarzyło o wyjeździe do kontynentalnej części kraju. Albo – co gorsza – nie poparło idei powrotu do Japonii.