W Kosowie "nie ma warunków do głosowania" - powiedział gazecie "Danas" (wydanie środowe) minister Goran Bogdanović, odpowiadający w rządzie za tę byłą serbską prowincję. Za zbojkotowaniem wyborów w Kosowie przez tamtejszych Serbów opowiedzieli się też ostatnio serbscy ministrowie spraw zagranicznych i spraw wewnętrznych.
Belgrad nie uznaje ogłoszonej niespełna trzy lata temu niepodległości Kosowa.
W przeszłości mniejszość serbska w Kosowie bojkotowała już tamtejsze wybory. Miejsca w parlamencie i rządzie Kosowa, zarezerwowane dla przedstawicieli mniejszości serbskiej, zajęli ci nieliczni Serbowie, którzy zignorowali dyrektywy Belgradu.
Kosowo przechodzi najgłębszy kryzys polityczny od ogłoszenia niepodległości w lutym 2008 roku.
Stosunki między partiami koalicyjnymi: Demokratyczną Partią Kosowa oraz Demokratyczną Ligą Kosowa (LDK) pogorszyły się, gdy Trybunał Konstytucyjny orzekł we wrześniu, że były prezydent Fatmir Sejdiu nie może być jednocześnie prezydentem i przewodniczącym swojej partii, czyli LDK. W następstwie tej decyzji szef państwa złożył rezygnację. W połowie października Sejdiu niespodziewanie wycofał z koalicji sześciu swoich ministrów, w wyniku czego rząd koalicyjny Hashima Thaciego stracił większość parlamentarną.
We wtorek parlament Kosowa wyraził rządowi wotum nieufności.