Największa partia opozycyjna - Demokratyczna Liga Kosowa (LDK) - i Sojusz na rzecz Przyszłości Kosowa (AAK) twierdzą, że w czasie wyboru na prezydenta kontrowersyjnego biznesmena Behgjeta Pacollego została złamana konstytucja.

Reklama

Przedstawiciele tych ugrupowań uważają, że w sali obrad podczas wyborów nie było wystarczającej liczby deputowanych. Wcześniej opozycyjni deputowani opuścili parlament w Kosowie. Uważają też oni, że w czasie przerwy przed trzecią, ostatnią turą głosowania grożono deputowanym.

"Do Sądu należy ocena, czy procedura była zgodna z konstytucją, czy też nie" - powiedziała Vjosa Osmani, deputowana z ramienia LDK, po złożeniu skargi.

Skarga do Sądu Konstytucyjnego jest już drugą skargą złożoną w sprawie prezydenta Kosowa. Poprzedni prezydent Fatmir Sejdiu zrezygnował w ubiegłym roku, gdy ten sam Sąd uznał, że złamał on konstytucję, pełniąc równocześnie funkcję przewodniczącego partii (LDK).

Pacolli, szef Sojuszu Nowego Kosowa (AKR), miliarder wybrany we wtorek przez parlament na prezydenta, nie jest popularny w swym kraju z uwagi na swoje związki biznesowe z Rosją, odmawiającą Kosowu prawa do niepodległości.