"Za każdym razem, sytuacja, gdy Polska może odegrać rolę w polityce wewnętrznej ważnych krajów, buduje nasz kapitał i powoduje, że możemy uzyskać ich przychylność w istotnych dla nas sprawach" - powiedział Radosław Sikorski dziennikarzom na marginesie szczytu NATO w Lizbonie.

Reklama

Zaznaczył jednak, że o związku między układem START o redukcji broni nuklearnej a wizami mówi nie on, a republikański senator George Voinovich. "To jest propozycja senatora Voinovicha, ale mam subiektywne wrażenie, że administracja jest gotowa do różnych kompromisów" - powiedział.

Jak przyznaje Sikorski, ratyfikacja blokowanego przez Republikanów układu START to w tej chwili dla administracji prezydenta USA Baracka Obamy kwestia kluczowa. "To, iż Polska i inne kraje Europy środkowej wyrażają poparcie, wydaje się czymś, za co administracja jest nam wdzięczna i co buduje dobre relacje miedzy naszymi krajami" - powiedział.

Republikański senator George Voinovich powiązał swoją zgodę na ratyfikację START ze zniesieniem wiz dla Polaków.

Jak podał magazyn "The Cable" - powołując się na rzeczniczkę senatora, Rebeccę Neal - wiceprezydent Joe Biden zatelefonował do Voinovicha, pytając, co administracja może zrobić, by wyjść naprzeciw jego zastrzeżeniom wobec traktatu. Jak powiedziała Neal, "oferta wiceprezydenta nie ograniczała się do kwestii zawartych w samym traktacie". Senator odpowiedział wtedy, że zależy mu na zniesieniu wiz dla Polaków. Zgłosił nawet poprawkę do projektu ustawy o ratyfikacji START w Senacie, która uzależnia wejście w życie traktatu od włączenia Polski do ruchu bezwizowego.

"W sprawie wiz nie jesteśmy dziś już tak bardzo wyczuleni, bo bez paszportów podróżujemy już po całej Europie" - zapewnia Sikorski. Przyznaje, że to "bardziej kwestia prestiżowa", która odróżnia Polskę od innych krajów europejskich. "Stąd wielokrotnie dawaliśmy do zrozumienia, że niewłączenie nas do systemu nie buduje prestiżu i sympatii do USA. Więc jeśli inicjatywa senatora Voinovicha doprowadziłaby do włączenia Polski do programu bezwizowego, to naturalnie przyjmiemy to z zadowoleniem" - powiedział.



Reklama

Podczas pierwszego dnia szczytu NATO w Lizbonie w piątek prezydent Obama publicznie podziękował Sikorskiemu, określając go "przyjacielem", za poparcie układu START. Obama odniósł się do opublikowanego w tym tygodniu w USA artykułu Sikorskiego, zatytułowanego "Czas na ratyfikację nowego układu START". Sikorski zapewnia w nim, że START ma poparcie Polski; bez niego parasol nuklearny nad Polską będzie dziurawy; a także, że START jest kluczowy dla coraz lepszych stosunków Rosji z Zachodem. Natowskie źródła podały PAP, że Biały Dom nagłaśniał ten artykuł w Waszyngtonie. Wskazują, że dla Obamy to ważne, zwłaszcza biorąc pod uwagę dobre kontakty Sikorskiego z wieloma Republikanami w USA.

"Cieszę się, że Obama po objęciu stanowiska nie zapomina o starych znajomych, bo konsultowaliśmy się, gdy był jeszcze senatorem i kandydatem na prezydenta, chociażby w trakcie kryzysu gruzińsko-rosyjskiego" - powiedział szef polskiego MSZ.

Ponadto Sikorski rozmawiał w piątek "z innym wpływowym członkiem Senatu", byłym republikańskim kandydatem na prezydenta "i starym znajomym", senatorem Johnem McCainem, by - jak powiedział - "zaprezentować stanowisko Polski".

Na szczycie w Lizbonie Obama dwukrotnie rozmawiał z prezydentem Polski Bronisławem Komorowskim i ponowił zaproszenie go do USA w grudniu. To kluczowy dla Obamy czas: Biały Dom usilnie zabiega o ratyfikowanie START jeszcze w tym roku, zanim - w związku z niedawnymi wyborami - w Senacie zasiądą dodatkowi Republikanie.

"Rzeczywiście poparcie Polski dla ratyfikacji układu START przyszło w odpowiednim momencie (...). W tej sprawie interesy Polski i USA są wspólne" - powiedział Sikorski. Wyjaśnia, że redukcja głowic rakiet o zasięgu międzykontynentalnym "będzie powodowała, że w następnej kolejności mocarstwa zajmą się tą klasą broni, którą my bardziej odczuwamy, czyli bronią taktyczną".

Układ START przewiduje redukcję arsenału strategicznych głowic nuklearnych do poziomu 1550 po obu stronach. Jego republikańscy krytycy twierdzą m.in., że traktat może krępować swobodę USA w rozwijaniu systemów obrony antyrakietowej. A ponadto - że wywołuje on niepokój krajów Europy Środkowej i Wschodniej.