Cahn kierujący quasi-rządową organizacją UKTI (United Kingdom Trade & Investment) poinformował współpracowników, że zanosi się na to, iż MSZ-owi, który finansuje agencję, nie uda się wydać całego tegorocznego budżetu i chce pozbyć się nadwyżki - donosi gazeta.
"Jeśli uda nam się wydać pieniądze w obecnym roku obrachunkowym na jednorazowe inicjatywy, to możemy liczyć na co najmniej 1 mln funtów (od MSZ). Zastanówcie się, na co moglibyśmy przeznaczyć taką sumę?" - cytuje gazeta wysłany w listopadzie e-mail.
Jedną z propozycji na wydanie 1 mln funtów miały być wizyty studyjne w Wielkiej Brytanii cudzoziemskich pracowników brytyjskich placówek zagranicznych.
Cahn nie jest już szefem UKTI. Według BBC odszedł z początkiem tygodnia na własną prośbę. Był jednym z najwyżej opłacanych urzędników państwowych z roczną pensją 205-210 tys. funtów, przewyższającą uposażenie brytyjskiego premiera. Obecnie pracuje w londyńskim City.
Sprawa jest niezręczna dla brytyjskiego rządu, który w październiku ogłosił plan redukcji wydatków rządowych obejmujący wszystkie resorty, z wyjątkiem pomocy zagranicznej i zdrowia.
Jeszcze niedawno brytyjski MSZ uskarżał się na brak środków, grożąc sprzedażą niektórych ambasad i wskazując, że traci na niekorzystnym przeliczeniu funta.
Yvette Cooper, rzeczniczka opozycyjnej Partii Pracy, zajmująca się polityką zagraniczną, powiedziała, że "finansowe planowanie resortu sprawia wrażenie chaosu". "Foreign Office (MSZ) obcina wydatki na długofalowe programy walki z przemytem narkotyków i zwalczanie zorganizowanej przestępczości, a w tym samym czasie nie ma pomysłu na wydanie pieniędzy, które już ma" - dodała.
Promocja brytyjskiego rynku, firm i biznesu jest jednym z najważniejszych zadań resortu spraw zagranicznych i dodatkowo zyskała na znaczeniu w ramach całościowego przeglądu wydatków publicznych zarządzonego po dojściu do władzy koalicji konserwatystów z liberałami.