Ranni dowożeni są do zaimprowizowanych punktów pomocy medycznej, gdzie ocenia się ich stan, by określić, kto najpilniej potrzebuje pomocy. Z braku karetek pogotowia ranni transportowani są przez samochody policyjne i prywatne.
Burmistrz Christchurch, Bob Parker ogłosił stan wyjątkowy i zarządził ewakuację centrum miasta i szpitali. Niektórzy ranni są transportowani śmigłowcami do Auckland.
Armia stworzyła kordon bezpieczeństwa wokół najbardziej dotkniętych stratami okolic miasta. Ruiny są przeszukiwane przez specjalnie wyszkolone psy. Ekipy ratunkowe sprowadzane są również z Australii.
Policja podała, że dwa autobusy zostały zmiażdżone przez walące się budynki. Nie wiadomo, ilu spośród 200 pracowników, którzy byli w zawalonym biurowcu Pyne Gould Guinness Building, przeżyło trzęsienie.
Zniszczona została zabytkowa kamienna katedra. "Są ogromne (zniszczenia). Nie wiemy czy pod gruzami nie ma ludzi" - powiedział w nowozelandzkiej telewizji ksiądz z katedry w Christchurch.
Według lokalnych mediów, na które powołuje się AFP miasto ogarnęła panika. Zamknięto lotnisko. Wstrząs przerwał dostawy prądu i wody do miasta. Przerwane są linie telefoniczne, woda z pękniętych rur zalewa ulice.
Epicentrum wstrząsu znalazło się 5 km od Christchurch. Hipocentrum było na głębokości 4 km. Według CNN w mieście odczuto już wstrząsy wtórne. Amerykańskie służby geologiczne (USGS) podały, że wstrząs miał siłę 6,3 w skali Richtera.
Christchurch jest ośrodkiem turystycznym. Liczy około 350 tys. mieszkańców.
We wrześniu miasto nawiedził wstrząs o sile 7,1 st., który spowodował straty wycenione na trzy mld dol. Nie było jednak ofiar śmiertelnych.