Dyrektor radia Vivian Schiller wzięła na siebie odpowiedzialność za wypowiedź kolegi i złożyła w środę rezygnację, którą przyjęto.
Incydent dostarczył nowych argumentów Republikanom w Kongresie, którzy chcą odebrać radiu NPR dotacje z budżetu. Twierdzą oni, że dofinansowywane przez podatnika radio nie jest politycznie obiektywne, gdyż w doborze informacji i komentarzach kieruje się sympatiami po stronie Demokratów.
Niefortunnym, mimowolnym demaskatorem NPR stał się członek jego dyrekcji Ronald Schiller (nie spokrewniony z Vivian Schiller), zajmujący się zbiórką funduszy na rozgłośnię.
Stał się on ofiarą prowokacji zorganizowanej przez znanego prawicowego działacza Jamesa O'Keefe, który zaaranżował spotkanie Schillera z fikcyjną muzułmańską organizacją "Muslim Education Center Action Trust", która zaoferowała donację dla NPR w wysokości 5 milionów dolarów.
Na spotkaniu Schiller zaatakował Partię Republikańską (GOP), mówiąc, że uzależniła się ona od ultrakonserwatywnej Tea Party. Zwolenników tej ostatniej nazwał "rasistami".
O'Keefe zarejestrował spotkanie na wideo i przekazał nagranie mediom.
Dyrektor Schiller oświadczyła, że jest "zaszokowana" wypowiedzią Schillera. Następnego dnia przeprosił on za swoją wypowiedź.
W środę sama Vivian Schiller podała się do dymisji. Jak ujawnił jeden z korespondentów NPR, musiała odejść pod presją zarządu radia.
Lider republikańskiej większości w Izbie Reprezentantów Eric Cantor powiedział, że wypowiedź Rona Schillera "dowodzi, że dolary od podatników nie powinny być przydzielane radiu NPR".
Izba Reprezentantów Kongresu uchwaliła w lutym ustawę o zaprzestaniu dotacji dla publicznego radia. W Senacie jednak Demokraci, którzy mają tam większość, blokują jej zatwierdzenie.
Radio NPR otrzymuje corocznie 89 milionów dolarów subwencji z budżetu federalnego, ale stanowi to ułamek jego budżetu. Większość jego wydatków pokrywają składki od radiosłuchaczy i zamożnych prywatnych sponsorów.
Cofnięcie dofinansowania z budżetu może jednak zmusić radio do zamknięcia wielu lokalnych stacji.
NPR wielokrotnie narażało się na zarzuty stronniczości i uprzedzeń antykonserwatywnych.
Jesienią ub.r. zwolniono jego popularnego komentatora Juana Williamsa za to, że powiedział w eterze, iż odczuwa lęk, kiedy widzi w samolocie muzułmanów w swoich tradycyjnych strojach.
Jego dymisję, z inicjatywy Vivian Schiller, krytykowano jako nadmiar politycznej poprawności.