Przedstawiając sytuację związaną z napływem uchodźców z północnej Afryki, Maroni przypomniał, że w zeszłym roku przybyło ich stamtąd 4 tysiące, dzięki obowiązującej do czasu wybuchu kryzysu w Libii umowie z tym krajem o zwalczaniu nielegalnej imigracji.

Reklama

"Tunezja to front najbardziej znaczący, ale jest też sprawa napływu z Libii i Egiptu. Działamy na tych trzech frontach, by powstrzymać napływ nielegalnych uchodźców" - podkreślił szef włoskiego MSW. Według niego prowadzone przez władze w Rzymie rokowania z Tunezją w tej sprawie "nie przyniosły istotnych rezultatów". "Ale są kontynuowane i ufam, że w krótkim czasie znajdziemy rozwiązanie" - oznajmił minister Maroni.

By stawić czoło napływowi imigrantów - mówił - "poprosiliśmy o interwencję ze strony Unii Europejskiej, ale do tej pory nie była ona satysfakcjonująca".

Szef MSW przypomniał, że jednym z włoskich postulatów było to, aby inne kraje przyjęły do siebie cześć uchodźców. "Tę sprawę trzeba rozwiązać w Europie, gdyż ciężaru tego nie można pozostawić wyłącznie państwom granicznym tylko dlatego, że są pierwszym celem napływu" - oświadczył.

Jako drugi postulat Rzymu wymienił wzmocnienie kompetencji unijnej agencji ds. granic Frontex. "Powinna ona być agencją, która kontroluje granice, ale faktycznie pełni tylko funkcję koordynacyjną, pozostawiając państwom członkowskim, zwłaszcza Włochom, obowiązek kontrolowania Morza Śródziemnego" - ocenił Maroni.

Podkreślił też, że Włochy poprosiły również Unię o wyasygnowanie 100 milionów euro na sprostanie wyzwaniu obecnego kryzysu imigracyjnego.

"Postulaty te powtórzę jutro w Brukseli podczas spotkania z europejską komisarz (do spraw wewnętrznych) Cecilią Malmstroem" - zapowiedział minister.